Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namtowarzyszyć.
–SzukałamGideonainiezamierzamterazdać
zawygraną–odparłaSarah,ztrudempanującnad
wzburzeniem.–Niemogęwracać,zanimsięnie
dowiem,cozmoimibraćmi.
Marywestchnęłaciężkozwyraźnąniechęcią.
–Nodobrze,wtakimraziejedźznami.Alestarajsię
nieprzeszkadzać–dodałaszorstko,wspinającsię
nasiodło.
Notak,oczywiście,MarywidziaławSarahto,
cowszyscyinni:rozpieszczoną,pustogłowąpannicę
zwyższychsfer.ItylkosiebieSarahmogłazatowinić.
Takbardzosięstarałauchodzićzaideałmłodejdamy,
żezawszespełniałaoczekiwaniarodzicówiopiekunów;
nigdynieuchybiłażadnym,nawetnajdrobniejszym
wymogometykiety.Podsłuchałanawetkiedyś,jaklord
Blanchardswyrażałzdumienie,żecechującasię
wyjątkowąbystrościąGussiemożebyćspokrewniona
zdziewczynątakmałowyrazistąjakSarah.
–Proszę.–Marywyjęłazkieszenidużą
wyperfumowanąchustkę,poczymwyjaśniłaSarah,
dlaczegomożejejbyćpotrzebna.
–Dziękuję.–Sarahrozciągnęłaustawuprzejmym
uśmiechu,którymiałskryćto,conaprawdęczuła.
RówniedobrzeMarymogłazasugerować,żepowinna
zasłaniaćnoszwłasnegopowodu.Cóż,rzeczywiście
tegorankaniezażyłakąpieli.Sądziła,żezapach
wydzielanyprzezpsaikoniazamaskujewszystkieinne,
wtymodórjejpotu,alemożeślicznymałynosekMary
byłbardziejczuły,niżmożnasiębyłospodziewać?
Pewnąpociechęstanowiłoodkrycie,żeBentrzymał