Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięopanowaćnagłąsłabość.Niewolnomizemdleć,
myślałagorączkowo.Niemogęzemdleć.
Dobrzesiępaniczuje,panienko?Jedenzżołnierzy
zauważyłjejniewyraźnąminę.Sarahzmusiłasię
douniesieniapowiekizobaczyła,żeresztaichgrupy
dotarłajużdorozwidleniadrogiikierowałasię
wsamąstronę,gdzieuciekłnieszczęsnykundel.
Miałanadzieję,żeniebędąmusielikołoniego
przejeżdżać,ijednocześniedziękowałaBogu,żetego
dnianiezjadłaśniadania,boniechybniebyjezwróciła.
Czuła,żeniejestgotowanaponowneoglądanie
upiornejsceny.
Nie,nietędy!zawołała,uniósłszyrękę.Wskazała
nainnąodnogęgościńca.Musimyjechaćtam.Udało
jejsięzachowaćwmiaręnormalnyton,choćtrzęsłasię
jakosika.
Zapozwoleniem,panienko,alepułkownikRandall
powinienbyćraczejtamodezwałsiężołnierz,
wyraźniegotówjechaćtrasą,którejtaksięobawiała.
Maryodwróciłasięwsiodleiprzybrałaminę,jaką
Sarahwielerazyoglądałanatwarzachludzizeswojego
otoczenia.DawałaSarahdozrozumienia,żejest
irytującąniedojdą.
SamamówiłaśpróbowałasiębronićSarahżejuż
goszukałaśtam,gdziepowinienbyć,inieudałocisię
goznaleźć.
WtymmomencieBen,któryoddłuższejchwilibiegał
znosemprzyziemi,wydałzsiebiekrótkieszczeknięcie,
apotemruszyłwybranąprzezSarahtrasą.Pokilku
metrachprzystanąłiobejrzałsię,jakbyzdziwiony,
dlaczegoniepodążajązanim.