Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podgórę,ciągnącworekprzywiązanydonart.
Carterbyłchybanajgorszymnarciarzemwgrupie.Wodróżnieniu
odpozostałychmieszkańcówAzylujakodzieckonigdyniejeździł
wgórynaferiezimowe.Sportyzimoweoznaczałydlaniegotylko
jedno:zjeżdżaniezsiostrązpagórkanastarejmascesamochodu.
Dotarciedowioskitrwałobardzodługo,apóźniejnastępowała
powolnawspinaczkawdrodzepowrotnej.Pozatymwlesiemożna
byłospotkaćdzikieistoty…
Poczuł,żeznowumęczygomigrena.
Muszęjechaćdzisiaj?Mamyprzecieżmnóstwo…
Wykluczone.Juliapokręciłagłową.Znaszzasady.
Zasady.Tak,znałzasady.
JuliamaracjępowiedziałMilesirytującorozsądnymtonem.
Pozatymnadchodziburzaśnieżna.
Carterspoglądałprzezogromneprzeszkloneoknozajmujące
prawiecałąścianęAzylu.Rozciągałasięzniegofantastyczna
panorama:zbocza,ogromnesosnowelasydocierającedoskalistego
grzbietugórskiego.
Pojakimśczasieprzestawałosięzauważać.Zaczynała
przypominaćtapetęnaścianie.
Milesmiałrację.Zacząłpadaćśnieg,awdalipojawiłysięgroźne
chmury.Oznaka,żezbliżasięzamieć.Wzależnościodjejsiłymogli
zostaćuwięzieniwośrodkunacałednie,anawettygodnie.
Trzebatozrobićdzisiaj,staryzauważyłNate.Burzabędzie
straszna.
Wtymsamymmomencietrzasnęłydrzwiwejściowe,poczym
doczęścimieszkalnejwpadłpospiralnychschodachpodmuchwiatru
ześniegiem.Naschodachrozległosiętupanie.
Pogodanaprawdęsiępsuje.
Welland.Tęgi,pokrytytrądzikiemWelland.Miałdwadzieściapięć
latibyłnajmłodszymczłonkiemgrupy,alemiałnajwiększe
doświadczeniewprowadzeniuAzylu.Dlatego,chociażbyłtylko
żałosnymgówniarzem,tęgimdupkiemskłonnymdointryg,byli
zmuszenigotolerować.
ZWellandemprzybyłjednakmilszygośćDexter.Przebiegłprzez
pokójiwskoczyłnaramionaCartera,liżącgopotwarzyidłoniach
wilgotnym,pachcymjęzorem.
Cześć,stary!Byłeśnaspacerze?Carterwtuliłtwarzwzimną,
kręconąsierśćterieraiszepnął:NasikałeśWellandowinanogę?Tak?
Dobrze.