Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PowinienemzerknąćnazamkiwpiwnicypowiedziałWelland.
Zastanówsięnadzmianąustawieńsystemu.Jeśliopóźnieniesię
wydłuża…
Jużpowiedziałem,żebędziemymonitorowaćsytuację.Miles
popatrzyłnazebranych.Czytojasne?
TymrazemnawetWellandzrozumiał.
Jasnemruknął.
Wszyscykiwnęligłowami.
Dobrze.
WporządkuodezwałsięNateiwstał.Idęnasiłownię
wypocićwczorajszepiwo.Ktośidziezemną?
Przydałobymisiępółgodzinysauny.Juliazaciągnęłasię
jointem,poczymrozgniotłagowpopielniczce.Wyszliwedwoje
zpokojuipodążylidowind.
Wellandzacząłściągaćkombinezonśnieżny.
Widzę,żeczekacięwypadposprawunki,Carter.Toniezbyt
przyjemne.
Tak,alecóż,każdymusitorobić.Carterpstryknąłpalcami.
Och,zaczekaj,zwyjątkiemciebie.Nigdytegonierobiłeś.
Nieumiemjeździćnanartach.
Nauczsię.
Mamastmę.
Zabawne.Nieprzypuszczałem,żektośchorynaastmęmógłby
przejśćtesty,bytupracować.
Tak,aleprzynajmniejniepojawiłemsięznienackajak…
Możecieprzestaćszczebiotaćjakparakochanków?warknął
Miles.Carter,chcęztobąporozmawiać,nimwyjdziesz.
Dlaczego?
MileszerknąłnaWellanda,któryrzuciłnapodłogęmokry
kombinezonizacząłszukaćjedzeniawszafkachwkuchni.
Mileswstałiruszyłwstronęwindy.
Chodźzemną.
Carterwestchnął.
Okej.
PodrodzeminąłWellandanatyleblisko,byszepnąć:
Wiem,żeniemaszżadnejpieprzonejastmy.
Drzwiwindysięrozsunęłyiweszlidośrodka.Milesprzycisnąłkartę
doliteryBnapanelukontrolnym.Windacichoruszyławdół.