Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CorazwyraźniejwidziałemzbliżającesięsylwetkiNiemców.Wybrałempierw-
szego,podtatusiałegofacetazbrzuszkiem,skradającegosięoddrzewadodrzewa
wmoimkierunku.Onmnienieznał.Jajegoteż.Onnicminiezrobił.Jajemuteż.On
chciałmniezbić.Jejegoteż.
Musiałemgotylkouprzedzić.
***
Mogłemgojużkropnąć,alewolałemniecopoczekać.Niechjeszczetrochęna-
cieszysięleśnympowietrzem-pomyślałem.Właściwietopowinienczućdomnie
wdzięcznośćzadarowanesekundy.
Szkopniemógłmniewidzieć.Przedjegowzrokiembroniłamniestertaliścizpo-
wbijanymigdzieniegdziegałązkami.Alewkońcumusiałemgozabić.Wprzeciwnym
wypadkuonzlikwidowałbymnie.
Spojrzałemnaostatniegoswojegożołnierza.Przestałchybamyślećodziewczy-
nieizmarnowanejokazji,gdyżpokazałdwapalce,cooznaczałowzięciedrugiego
Niemcanacel.Skinąłemgłowąipociągnąłemzajęzykspustowy,leciutko,abyzmar-
nowaćtylkojedennabój.
Wystarczyło.Zawszestrzelałemdobrze.
***
DrugiegowpodobnysposóbzałatwiłSzamek.Resztaatakującychzaległa.Odża-
łowałemgranatirzuciłemgowichkierunku,abynieczulisięzbytbezpieczninana-
szymterytorium.Trafiłemdobrze,wfacetaniosącegominę.Wgórępoleciałotrochę
porozrywanegoludzkiegomięsa,strzępymundurówioporządzenia.
Tuiówdziesłychaćbyłopojedynczestrzały.Nasiniechcielitracićamunicji,
aszkopyzbytwariackoatakować.Interesyobustronograniczyłysiędochwilowego
utrzymaniastatusquo.Frycezapewnesądzili,żeitaknasmająizmasakrują.
***
Iwówczasartylerzyściznowuprzypomnielisobieoswojejpowinności,zezdwo-
jonąenergiąodrabiajączaległości.Niemcyzaczęlisięwycofywać.Myniemieliśmy
dokąd.Przekręciłemsięnaplecy.Patrzyłemnausychającekoronydrzew,abyna-
cieszyćsięzieleniąibłękitem,amożeteż...zobaczyćtekilkakilogramówżelastwa,
przybywające,abymniezabraćztegoświata.
-Lubiszdrzewa?-zapytałSzamek.
-Tak,kiedyśchciałemnawetzostaćleśnikiem.Aleterazjużnie.Ostatniolasna-
pawamnielękiem.Zadługownimprzebywałem.
-Tedrzewaumierająidlategowyglądajątakpięknie,jaknigdyprzedtem.
-Ludzieumierajągorzej.Widziałeś,ilenienawiściwoczachmielici,którzytam
leżą?-pokazałemwkierunkuzabitych.
***
Byłaokazjaabychwilkępomilczeć.PrzerwałSzamekpytając:
-Desperat,nieodpowiedziałeśnamojepytanie.
-Achtak.Zacotrafiłemwtoparszywemiejsce?Cóż,przyjacielu,ściągam
naswojągłowęgromyprzełożonychjakpiorunochron.
-Słyszałemotymiowym,anajwięcejoogniu.Toprawda?
-Zczym?
42