Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gdzieśzjakąśkobietą.Proszęodczekaćkilkadni.Jeżeli
niewróci,proszęodwiedzićnasponownie.
Jejbladątwarzzabarwiłsilnyrumieniec.Podniosła
sięitrzymającbanknotywwyciągniętejdłoni,podeszła
dokominka.
–Jeśliniezajmiesiępanmojąsprawą,towrzucę
tepieniądzedoognia–oznajmiłastanowczymtonem.
–Ależszanownapani!Proszęzachowaćrozsądek
–zaoponowałszef.
–Pieniądzenicdlamnienieznaczą.Apan,jak
mniemam,wolałbyjemiećwportfeluniżwkominku.
Szefjęknął,niespuszczającwzrokuzbanknotów.
Pochyliłsięjeszczebardziejdoprzoduwswoimfotelu.
–Zrobięto!–krzyknęłazdeterminacją,zbliżającdłoń
zbanknotamidoognia.
–Proszęprzestać!–krzyknąłszef,którybyłjuż
nagranicywytrzymałości.
–Azatemzajmiesiępanmojąsprawą?
–Tak,myślę,żetak.–Westchnąłzrezygnacją.
–Inieujawnipanmojegonazwiska?
–Skorotaksobiepaniżyczy.
–Naszastawkawynosidwadzieściaszylingów
dziennie,pannoCousture–wyjaśniłem.–Wprzypadku
osóbzaginionychpłatnezgóryzapięćdni.
Szefprzystąpiłdonabijaniafajki.Chociażzazwyczaj
brakowałomupieniędzy,zawszeczułsięzakłopotany,
kiedyjeprzyjmował.Uważał,żewtensposóbzbyt
ostentacyjnieprzyznajesiędotego,żeichpotrzebuje.
Podczaswypłacanianależnościodwróciłsiędonas
tyłem.
–Aterazpoprosimyoszczegóły–powiedział,