Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niebyłamwstanieniczegodostrzec,ale…wyraźnie
wyczułamnasobieczyjeśspojrzenie,apochwili
dostrzegłamdwapunkcikiprzebijającesięprzezmrok.
Oczy.
Otworzyłamusta,żebysięodezwać,alezanim
zdołałamtozrobić,wampirpowtórzyłczynnośćsprzed
kilkunastugodzin.Znalazłsiętużobok,powodując
niewielkipodmuchwiatru,iprzytknąłchłodnądłoń
domoichwarg.Tymrazemjednakchwyciłmnierównież
zakarkiodrazusiępochylił.Jegochłodnyoddechowiał
mójpoliczek.
Niechcęwywoływaćniepotrzebnychkonfliktów
ztwoimibraćmiodezwałsięnikłym,ledwiesłyszalnym
szeptem.
Ściągnęłambrwiiprzekręciłamgłowę,żebymóc
spojrzećmupytającowtwarz.Chwyciłam
gozanadgarstekipróbowałamodsunąćjegodłoń
odwarg,aleniebyłamwstanie.Jegoramięanidrgnęło.
Niemusiszsięmnieobawiaćwyszeptałponownie
i…
Tak.
Rozmyłsięwpowietrzu.
Tymrazemwyraźniedostrzegłam,żeporuszyłosię
jednozokienwprzedostatnimpomieszczeniu.Chciałam
jesprawdzić.Cośmusiałobyćznimnietak,skorodało
sięjeswobodnieotworzyć,jednakwtejsamejchwili
domoichuszudotarłowołanieValentina.
Jużidę!odkrzyknęłamiruszyłamwstronęschodów.
Wsunęłamdłońdotylnejkieszenispodni,żebywyciągnąć
telefon.
Szkodatylko,żezniknął.Zamiastniegoznalazłam
czerwonąkarteczkę.Rozwinęłamją,jeszczezanim
wdrapałamsięnapiętro.Westchnęłamcicho,kręcąc
głowąnapochyłe,dośćrównepismo.Niemal
kaligraficzne.
Jeślichceszodzyskaćswojązgubę,zostawwieczorem