Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
CORINA
Z
drzwi.Sercezałomotałominiespokojniewpiersi
erwałamsiędosiaduwrazztrzaśnięciemfrontowych
iuspokoiłosiędopiero,gdyusłyszałamciężkiekroki
któregośzmoichbraci.Niemogłamichpomylićznikim
innym.Każdyznichstąpałtakgłośno,jakbyważyłtyle
cosłoń.
Nie,poprawka.Onniechodził,tylkobiegł.Zdążyłam
mocniejnaciągnąćkołdręnasiebie,zanimdomojej
sypialniwparowałLucian.Nozdrzamiałrozszerzone,
atęczówkiniebieskie.Zionęłoznichskupienie.Kiedyjego
wzrokpadłnamnie,odetchnąłgłośnozwyraźnąulgą,
dośćszybkojednaksięskrzywił.Natychmiastdomyśliłam
siędlaczegowyczułzapachnocnegointruza.
Cośnietak,braciszku?Postanowiłamudać,żenie
mampojęcia,skąduniegotakieporuszenie.
Właściwiesamanawetniewiedziałam,dlaczegonie
wyznałammutuiteraz,cosięwydarzyło.Byćmoże
chciałamzachowaćcośwyłączniedlasiebie?Skorooni