Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ściskałmojebiodra,ajegociemneoczynieustannie
wpatrzonebyływmoje.Tylkocojakiśczaszerkał
namojewargi.Kiedytorobił,mięśniejegoszczękdrgały.
–Zdziwiony?–Uniosłambrew.
–Raczejzadowolony–odparłiobniżyłgłowętak
bardzo,żeniemalstykaliśmysięnosami.–Niechciałbym
zostaćzmuszony,żebykomuśwyrwaćserce.
Wbrzuchurozszalałsięrójmotyli.
–Jesteśzazdrosny?–sapnęłamzdumiona.
–Ajakmyślisz?–zapytałchrapliwymszeptem
iprzysunąłustadomojegoucha.
Jegospokojnyoddechwprawiłmniewdrżenie.
Przymknęłampowieki,gdyusłyszałamkolejnesłowa.
–Cholerniezazdrosny.Długonaciebieczekałem.
–Jakdługo?–zapytałamniemalnabezdechu.
–Bardzodługo.
Jęknęłam,gdyDevinprzytknąłchłodnewargidoskóry
mojejszyiwmiejscu,wktórympulsowałatętnica.
Ułożyłamdłonienajegoramionach,alenieodepchnęłam
go,tylkowbiłamwniepalce.Zmocnobijącymsercem
czekałamnato,cozrobi.Akiedyprzesunąłjęzykiem
pomojejnagiejskórzeizamruczałzzadowolenia,
odchyliłamgłowęwbok.Podawałammusięjak
nacholernejtacy,aleniebyłamwstaniepowstrzymać
swojegociałaprzeduległością.Podczasgdywilkołaki
kochałydominowanie,wilkołaczyce…przeciwnie.
–Mojamaławilczycajestkusicielką–wychrypiałi…
Przytknąłmidłońdoustwtejsamejsekundzie,wktórej
przesunąłostrymikłamiposkórzetużnadobojczykiem.
Wmiejscu,naktórym–miałamnadzieję–mój
Przeznaczonyzostawiposobieswójślad.
–Niedziś–wyszeptał,niespodziewaniesięodemnie
odrywając.Zwinniezeskoczyłzłóżka,pozostawiając
zasobąpustkęidojmującychłód.
Posłałammuskołowanespojrzenie,gdyruszyłwstronę
okna.