Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siadamsztywnonataborecie.
Pewniewykrakałamiwłaśniedostajęwspomnianego
wylewu.Albotenpieprzonyrachuneknaprawdęporaził
mnieprądem.
OddychamyprzypominaMajaibierzegłęboki
wdech.
Oddychamy.Wypuszczamgłośnopowietrze.
Ilemasznakonciefirmowym?Obracawdłoni
pismozzakładuenergetycznego,jakbyszukałananim
dopisku:„Drogikliencie,rozumiemy,żejestciciężko,
dlategoodraczamyterminzapłatyopółroku,itobez
odsetek!”.
Jeśliuregulujętenrachunek,towystarczyzaledwie
naczynszodpowiadamzrezygnacjąiopadamnablat,
poczymchowamgłowęwramionach.Zarazsięporyczę.
Iniezostanienic?
Nic.
Acozgiełdąkwiatową?
PoproszęMirka,żebywtymmiesiącudałnamtowar
zwydłużonymterminempłatności.Uświadamiamsobie,
żenietylkoudostawcykwiatówbędęmiaładług,
ipodnoszęspojrzenienaprzyjaciółkę.Jak,docholery,
zapłacęjejzawrzesień?
Aonapatrzynamnietakimwzrokiem,jakbyczytała
miwmyślach.
Spokojnie,Majkuś,tobieprzelejęwynagrodzenie
wterminiezapewniam.PożyczękasęodArkaalbo
odrodziców…
Onie,nie.Nieprzyjmęforsytwojegofaceta.Poza
tymmiałaśsięuniezależnićfinansowozarównoodniego,
jakiodstarszych,zwłaszczaodojca.
Fakt.Taksięzestresowałamtymprądem,
żeewidentnienastąpiłozwarciewmoichzwojach