Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AEliniechcieli,bodozdjęćbyłazaduża.
MamjeszczeTabu.Tobiałylew.Przyjechałzogrodu
zoologicznego
w
Niemczech.
Dostałem
ofertę,
był
wdobrychpieniądzach,togowziąłem.
Tobyłorano.Obsługadałamiznać,żecośsiędzieje
nawybiegudlalwów.Okazałosię,żeElaurodziłamałego.
AlezerozainteresowaniazestronyTabu,czyliojca.
Lewek
leżał
porzucony
i
piszczał.
Zadzwoniłem
doznajomegozzoo,przestrzegł,żebyćmożetrzeba
będzie
przejść
na
smoczek.
Wszedłem
na
wybieg,
zabrałemmałego.Carmen,toznaczynaszasuka,akurat
miałamłode.Podrzuciliśmyjejlwa.Iprzyjęłagojakswoje
dziecko.Wzruszyłemsię.Jatowogólewolętowarzystwo
zwierzątniżludzi.Zwierzętaniedwulicowe.
Muszępowiedzieć,żelwynaLubelszczyźnieczująsię
bardzodobrze.Majądobrąopiekę,wyżywienie.Mimo
żenadworzeminus20stopni,leżąsobienormalnie
nawybiegu.Topokolenie,któreurodziłosięwEuropie,
całeżyciewniewoli.
Mamywielezwierząt.Małpy,pumy,lamy,jelenie.
Zaczęliśmywięcsprzedawaćbilety,mini-zoozaczęło
zarabiać.Iwtedyzaczęłysiędonosy.Takamentalność.
Zichpowodumusiałemtłumaczyćsięnapolicji.Żelwy
ryczą,aleprzecieżnierobiąwięcejhałasuniżinne
zwierzęta.Żeniemażadnychszans,żebytakilewuciekł.
Ajakbysięteoretyczniezdarzyło?Tomyślę,żebyłby
bezradny.
Pobiegałby
trochę,
a
potem
usiadł,
nie
wiedząc,cozesobązrobić.Takilewnawolnościbyłby
przerażony.
Comidajątelwy?Acokomudająpsywdomu?
KrzysztofŻerdzicki,Wojciechów