Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawdzięczającejswąnazwęufundowanemukilkanaścielattemu
gmachowistrzelnicy.Deszczwzmógłsię.Krusztazaklął,kiedy
kolejnyrazwdepnąłwgłębokąkałużę.Miałdośćzniszczonych,
peryferyjnychchodników.
Itakjużjestemcałyubłoconymruknąłdosiebiedecydującsię
naskróty:polnądrogąokrążającąpobliskążwirownię.
Gdybynielis,któryintensywniewpatrywałsięwmijanystaw
żwirowni,mógłbyprzejść,nicniezauważając.Stawniebyłduży,ale
miastonieposiadałożadnegopobliskiegozbiornikawodnego.
Zwyjątkiemdwóchmizernychraczejrzeczek:RowuPolskiego
iMalińczy,brakowałomiejscdokąpieli.Miejscetowykorzystywano
jużoddawnaiwsporejdziurzepowykopachutworzyłsięstaw
otoczonyurwistymibrzegami.Zczasemteobrzeżazaczęłaporastać
trzcina,agdzieniegdziepojawiłysięlichekrzaczki.Całośćwyglądała
dziko,bonaczaswojnyzaprzestanowydobywaniapiasku,ailudzie
mniejchętniechodziliścieżkąłączącąBrzezieztyłamiulicy
Krobskiej.
Stawpowstałynaskutekdługoletniegowykopużwirustanowił
świetnemiejscedlamłodych,spragnionychkąpieligostynian.Rodzice
oczywiściezabranialitegosurowo,straszącmożliwościąosunięciasię
brzegu,nagłychsięgającychnawetpięciumetrówgłębin,które
pojawiałysiętowtym,towinnymmiejscu.Jakmożnabyłosię
spodziewać,rozsądekprzeważnienieszedłwparzezmłodością
ilatemstawprzyżwirownicieszyłsiędużympowodzeniem.Teraz
jednakniebyłochętnychdokąpaniasięwlodowatejwodzie.
Lisbyłczymśwyraźniezainteresowanyidopierowostatniejchwili
spłoszyłsięnawidokczłowieka.Deszcz,wbijającsięzimpetem
wtaflęstawu,szumiałtujeszczegłośniej.Kruszcieprzezchwilę
wydawałosię,żektośszybkoprzebiegłzajegoplecami,alemogli
tobyćtowarzyszespłoszonegozwierzaka.Stalowapłytawodystawu
drgaławrównych,symetrycznychuderzeniachkroplideszczu.Jak