Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Patrzącnawódtychczarnetonie,
Białościąswojąprzerażona,
Chłonącwyziewyichzatrute,
Liliaomdlałeschylaskronie.
ŚRODA,3MARCA1920ROKU
INTENSYWNADZIAŁALNOŚĆWYWIADOWCZANAFRONCIE
WOŁYŃSKIMZPOWODUBRAKUWĘGLARUCHKOLEJOWY
WRZYMIEZOSTAŁOGRANICZONYDOWARSZAWY
PRZYBYWAJĄNAWSTĘPNEROZMOWYPOKOJOWEZROSJĄ
PRZEDSTAWICIELEFINLANDII,ŁOTWYIRUMUNIIWPOZNANIU
MNOŻĄSIĘKRADZIEŻE,OKTÓREPODEJRZEWASIĘ
NAPŁYWOWYCHZKONGRESÓWKI
Kolejnydzieńbyłtaksamodżdżystyiponuryjakpoprzedni.Idąc
dogmachusądu,Karskiodburknąłparęrazy„dzieńdobry”tymkilku
osobom,którym,mimonasuniętegonatwarzkapelusza
ipodniesionegokołnierzapłaszcza,udałosięgorozpoznać.Wgłowie
czułpojawiającysięcokilkaminuttępybólpowyżejlewejskroni.
Tłumaczyłgosobieniewyspaniemizmianąpogody,któratejwiosny
zaskakiwałakażdegodnianowąaurą,choćpragnienieorazmetaliczny
posmakwustach,którymimoporannejmiętowejherbatyniechciał
ustąpić,sugerowałyinnypowód.
Gmachsądubyłimponujący.Naprzełomiewiekówwładze
niemieckietworzyłyzwielkimrozmachemnowebudowlewmiastach
powiatowych.Szybkirozwójurbanistycznywiązałsięzwalką
zsilnymwPoznańskiemoporemwobecgermanizacjiimiałnacelu
pokazaniepotęgizjednoczonejIIRzeszyNiemieckiej.Wpierwszych
latachXXwiekuwybudowanowięcnaskrzyżowaniugłównychulic