Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tutakiedziadostwo.Alejaktylkostanąłgotowy,wszyscy
zaczęlisięzachwycać.Nietylkodzieciakizwariowały
najegopunkcie.Samprzejechałemsięnanimkilkarazy.
Idziśmiałbymochotę,alemamdziękiBogunatyleoleju
wgłowie,żebywiedzieć,żepewnerozrywkijużpoza
moimzasięgiem.Dziśconajwyżejmogęzajrzeć
doakwarium,aitojestwspaniałe.
Tak,Marcomusiałprzyznaćracjęstarszemu
człowiekowi.Karuzelarobiławrażenie.Czułnieodpartą
chęć,żebyzakosztowaćprzejażdżkinaniejichociażbył
wżyciuwwielusytuacjach,którewydawałysiębez
wyjściaimogłykosztowaćgożycie,topatrząc
nadiabelskimłyn,miałobawy,czypowiniendoniego
wsiąść.Nasamwidokniecogomdliło.
Chciałbym,asiębojęodezwałsięcicho,prawie
szeptem,mającnadzieję,żesłuchmężczyznyniejestjuż
takdobry,jakzamłodu.
Najwyraźniejjednakpomyliłsięwocenie,bodziadek
zerknąłnaniegozkpiącymuśmiechemiiskierką
sarkazmuwoczach.
Młodyczłowieku.Staruszekcałyczaspatrzył
naMarcaprzezgrubeszkła.
Oczywciążmiałbystre,aterazbyłyroześmiane.Musiał
usłyszećcichewyznanierozmówcy.
ByćnamolowSantaMonicainiewsiąśćdotego
potwora,tojakbybyćwEgipcieiniezobaczyćpiramid.
Wiem,comówiędodałpochwili.ByłemwEgipcie.
Marcomusiałsięroześmiać.Wstałzławki,skinął
staruszkowiiskierowałsięprostowstronękaruzeli.Był
muwdzięczny,żegonamówił.Wspomnieniewspaniałej
przejażdżkizapewnepozostanieznimnadłużej.
Doświadczyłniesamowitychemocji.Nagleznowupoczuł
siębeztroskimdzieckiem.Zamknąłoczy,pozwalając,
żebywiatrrozwiałmuwłosy.Żebypędpowietrzastudził
jegorozgrzanezmysły.Śmiechludzi,którzytakjak
onodważylisięwsiąśćnakaruzelę,sprawił,żeionsię
roześmiał.
Taksamoporuszyłgowidoktańczącychpar,zebranych
najednejznajwiększychnaZachodnimWybrzeżusal