Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zniecierpliwością.PopierwszepragnieżyćnaPiątej
Alei,podrugieprzechadzaćsiępoCentralParku
ipotrzeciezostaćpochowanymtu,nacmentarzuGreen
Wood.
Tamtegodniabyłapięknasłonecznapogoda,nietoco
dziś.
Przechadzalisięcmentarnymialejkamidługiegodziny.
Spacerowali.Podziwialinienaruszonynaturalnykrajobraz,
eleganckienasadzenia,malowniczealejki.Przyglądalisię
szerokimutwardzonymdróżkom.
Ojciecpokazałjejpięknepomnikiimauzolea,które
wzniesionowklasycznymgreckimstylu.Robiławielkie
oczy.Wypytywała.Chciaławszystkowiedzieć.Wszystko
zobaczyć.Najbardziejspodobałyjejsięgrobowce,które
przywodziłynamyślegipskieświątyniealbogotyckie
kościoływminiaturze.
Jestpiękny!wykrzyknęłanawidokjednegoztakich
miejsc.
Przystanęliprzedpomnikiem,którywzniesionokuczci
sześciuczłonkówrodzinyBrownów,którzyzginęli
wkatastrofiewArktycewpołowieXIXwieku.
Zprawdziwymzachwytempodziwiałarzeźbęstatku,
którywyglądał,jakbybyłdopołowyzanurzonywmorską
toń.Opływałygowzburzonefale.
Tamtegodniaojciecpokazałjejjeszczekilkainnych
perełek.Stojącteraznadjegogrobem,isobiei,jemu
obiecała,żewzniesiedlaniegopomnik,którybędzietaką
właśnieperełkąwśródinnychgrobowców.
Dozobaczeniaszepnęła,przeżegnałasięiruszyła
powoliwstronęgłównejbramy.
*
NiechtoszlagprzeklinałcałądrogęMarco.
Wierciłsięnatylnymsiedzeniutaksówki,zaglądając
przezramiękierowcy.Coruszgopospieszał,chociaż
widziałdoskonale,żeruchniepozwalałnaszybsząjazdę.
Otejporzenaulicewyległytłumy,anieuważni
przechodniestanowilinajwiększezagrożeniedla