Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kierującychorazdorożekiwozów,spowalniającychjazdę.
Zwestchnieniemzwątpieniaopadłnasiedzenie.Już
dawnonieczułsiętakzdenerwowany.Plannadziś
układałprzezdługiegodziny.Analizowałprzebiegzdarzeń.
Rozmyślał,zastanawiałsię.Brałpoduwagę
niedogodności,przeszkody.Ojednymniepomyślał.
Ozbytdużymruchuorazoswoimroztargnieniu.
Problemypiętrzyłysięjedenzadrugim.Wszystkoszło
niepojegomyśli.
Uderzyłsięwudotrzymanymwrękuegzemplarzem
„TheNewYorkTimes’a”,którywpadłmuwręcekilkadni
temu.Gdybynieon,pewnieniesiedziałbyteraz
wtaksówcezezbytmocnobijącymsercem.
Odzisiejszympogrzebiedowiedziałsięprzezprzypadek.
Synu,życiemzawszerządząprzypadki.Słowajego
ojca,któreusłyszałwiekitemu,zadźwięczałymuw
głowie.
Nawspomnienietamtejchwilimusiałsięuśmiechnąć.
Siedzieliwtedynarybackimkutrzeojca.Przezcałydzień
nicniezłowili.Ojciecbyłzałamany,chociażstarałsię
tegonieokazywać.Zawszerobiłdobrąminędozłejgry.
Jużmielisięzwijać,płynąćdoportu,kiedyudałomusię
wypatrzyćstadkomew.Wzbijałysięwniebo,apotem
zcałymimpetemspadałydowody.Wsumiedodziśnie
wiedział,dlaczegospojrzałwówczasakuratwtamtym
kierunku.Ajednakdzieńzakończylisukcesem.Przez
czystyprzypadek.
Taksamobyłozgazetą.ByłakuratwokolicachSoho.
Zaglądałtotu,totam.Miałkilkasprawdozałatwienia.
Czekającnajednegozrozmówców,znaczysiędłużników,
znudówzajrzałdoleżącejnastolikugazety.Chciał
sprawdzić,jakiepublikujesięterazzdjęcia.Oddawnajuż
niezajmowałsięfotografiązawodowo,chociażwciążlubił
pstrykaćzdjęciadlaprzyjemności.Mimotociekawość
tego,jakzmieniałysiębranżaimoda,wzięłagórę.
Kartkowałmagazynbezładuiskładu.Rzucałokiem
nafotografie.Oceniałkrytycznymwzrokiem.Coś
mamrotałpodnosem,chwaląclubganiącumiejętności
fotografa.