Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszępani,samochódczeka.
Wspomnieniauleciałyniczymdymzpapierosa.
Jużschodzimy.Camillasięgnęłapotorebkę.
Zrobisz,jakuznaszzastosowne,alewiesz,cootym
myślępowiedziała,mijająccórkę.
Aterazstałatam,przedtrumną,ztwarzązasłoniętą
woalkąizciemnymiokularaminanosie.
Leemiałaochotęprychnąćzniesmakiem.Jakby
teakcesoriamiałykogośzwieść.Miałydaćzebranym
dozrozumienia,żepogrążonawżałobiewdowaniemoże
pokazaćumęczonej,zalanejłzamitwarzy.
Gdybyśpotrafiławybuchnąćrozpaczą,takjak
wybuchaszgniewem…pomyślałaLee,niespuszczając
wzrokuzmatki.
Wpatrywałasięwniąintensywnie,mającnadzieję,
żepaniRoywreszciepokażeludzkątwarz.
Ksiądzzaintonowałkolejnąpieśń.Wrazzjegopełnymi
ubolewaniasłowami,niebozaciągnęłosięciężkimi,
czarnymichmurami.ChwilępóźniejnapoliczkuLee
pojawiłasiępierwszanieśmiałakropla.
Nawetniebopłacze,tylkoniety,matkoprzemknęłojej
przezmyśl.
Onateżniepłakała.Jużzdążyławypłakaćmorzełez.
Ichociażmyślała,żeniemaichwięcej,kiedypatrzyła,
jaktrumnaojcaopadadociemnego,zimnegogrobu,
poczuła,żeoczyznowujejzwilgotniały.
Deszczpadałcorazmocniej.Żałobnicyzbilisięciaśniej,
chroniącsiępodczarnymiparasolami.Kapłanjakby
przyspieszył,chcąctakjakpozostalischronićsięgdzieś
przednawałnicą.
Jużidędogrobusmutnego,ciemnegozaintonował
pieśńwniecoszybszymtempieniżzwykle.Gdziebędę
przebywaćdodniasądnego.
Żałobnicymruczelicośpodnosem.Ksiądzśpiewałcoraz
szybciej.
Gdziemożnikrólowiekościsweskładają.Książęta,
panowiewprochsięobracają.
Leenieśpiewała.Nieprzyłączyłasiędoceremonii.
Wciążstałasamotna,wystawionanadeszcz.