Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wszystkiegonajlepszego,ciociu!Stolat!–Głos
prawnuczkibratamojegoojcazawszeprzypominał
midźwiękiwydawaneprzezsójkę.Byłtaksamo
nieprzyjemnyiskrzeczący.
–Dziękujęzażyczenia.Bardzooryginalne.Niemniej,
mojadroga,urodzinymiałamwczoraj.
–Takmyślałam,alewczoraj,ciociu,miałamciężki
dzień,Kubuśznowuugryzłjakieśdzieckowprzedszkolu,
więcmieliśmydługąrozmowęzprzedszkolankami,
apotemjeszczeprzyszlirodzicetegodziecka.Dlatego
całkowicieuciekłymizgłowyciociurodziny.Dopierodziś
Sebastianmionichprzypomniał.
–Możepowinniściezasięgnąćporadyspecjalisty?
–zaproponowałam.
–Odpamięci?Tonictakiego,poprostumamzadużo
nagłowie.
–Chodzimiowaszegosyna.Uważam,żepowinniście
poszukaćpomocyterapeuty,bozakilkalatbędziejuż
zapóźno.
–Ciociu,przecieżzakilkalatKubuśniebędziejuż
chodziłdoprzedszkola,więcniebędzienikogogryzł.
–Wsłuchawcerozległsięcichychichot.Paulinabyła
wyraźnierozbawionarozmową,całkowicieniezrozumiała
tego,comiałamnamyśli,ajajużstraciłamochotę
nadalsząrozmowęitłumaczeniejejsensumychsłów.
–Mojadroga,dziękujęzażyczenia.Do…–Zanim
zdążyłamgrzeczniesiępożegnać,Paulinaweszła
miwsłowo.
–Ciociu!Nierozłączasięciocia!Chciałampowiedzieć,
żeprzyjdziemywniedzielęnakawę.Mamydlacioci
prezent–powiedziaładumnie.
–Naprawdęnietrzeba,tylekłopotu.–Próbowałam
zniechęcićjądoprzyjścia.Ostatnimilatyrzadkokiedy
przyjmowałamgości,awizytytejtrójkizawszekończyły
sięalbozniszczonątapicerką,alboporysowanąterakotą.
Zresztą,nigdyniechodziłoimomnie.Każdaichwizyta