Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NieprzerwanafalaludzkiegomrowiaszłaprzezTargową,
Radzymińską,adalejnaGrochów.NaWschód!Ciągle
nawschód.WpobliżuAnina20zatrzymałemsiędla
wypoczynku.Jakaśkobietasprzedawałazkoszyka
pomidory.Ludziestłoczylisiędookoła,kupując.Byłem
spragniony,więcpokrótkimwahaniuzdecydowałemsię
wydaćcośokoło30gr.Pokrzepiłemsięiposzedłemdalej.
Zalasemanińskimnastąpiłaprzymusowapierwsza
przerwawpodróży:nalot.Nadleciałysamoloty
nieprzyjacielskieizaczęłysypaćbombydookoła.
Leżeliśmypoddrzewami,twarzdogóry,obserwując
lecącenadnaszymigłowamiśmierćniosącemaszyny.
Zulgąodetchnąłem,gdykażdazmaszynprzeleciała
obszarnademną.Drogaoczyszczonaztłumunaczas
nalotuznowuzaroiłasię.Naszosiepanowałstraszliwy
chaos.Środkiemtłoczyłysięsamochody,armaty,tabory,
koniezjeźdźcamiibez,wojskopiesze,motocykle,
rowery,jednymsłowemwszelkiepojazdy,amiędzytym
wszystkimprzepychałasięludnośćcywilnaztobołami
naplecach.Niektórzypopychaliprzedsobąwózki
dziecięce,naładowanewysokojakiemiśpierzynami,
anasamymwierzchudzieckolubdzieci.Oczywiście,
żewieletakichwózkówbyłojużbezkółek.Widoktych
wózkówwydawałmisięokropny.Zpewnąulgą
pomyślałemotem,żemojedzieckojednakposiada
jeszczedomiwygodnełóżeczko.Niemogłemzrozumieć
tychludzi,którzyskazalisiebieidziecinadobrowolną,jak
misięzdawało,atakstrasznąponiewierkę.Nadcałym
tymruchomymmrowiemunosiłysięnieustanne
inieprzejrzanetumanykurzu,takżemimosłońcanicnie
byłowidaćprzedsobądalejjakna50do100metrów.