Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Martaposłałamuwdzięcznespojrzenieizwróciłasię
wstronęzebranych.TomaszzIzabeląspojrzeliposobie
iuśmiechnęlisię.
–Zemniecoprawdaromantyk,więcwrocznicę
zaręczynbyłobyakurat,aleipraktycznyjestem.Jakrabat
będziesłuszny,tozabiorężonęwpięknąpodróż
poślubną.
–Jasięniezgadzam!–zaprotestowałMateyko,agdy
Elazaczęłagociągnąćzarękaw,dodał:–Dlaczegooni
mająmiećtaniejodnas?–Popatrzyłznacząco
naukochaną,szukającwniejwsparcia.
–Namnieniepatrz.Jawychodzęzamążjedenraz
wżyciuiniebędęoszczędzać.Pozatymmamjuż
zarezerwowanąfryzjerkęimakijażystkę–powtórzyła
stanowczo.
–Jeślitopanaucieszy,mogępanudaćrabatnamoje
usługi–wtrąciłasięześmiechemWanda,podając
zdezorientowanemuMateycewizytówkębiura
matrymonialnego.
–Nocoteżpani!–żachnęłasięEla.–Przecieżsiężeni,
nie?–Wyrwałamężczyźniewizytówkęirzuciła
jąnaziemię.
–Toskoromamyjużwszystkoustalone,może
przejdziemydośrodkaomówićszczegóły?
–zaproponowałanieśmiałoMarta.
Wszyscyposłusznieruszyliwstronędrzwi.Tomasz,
idąc,schyliłsięipodniósłrzuconąprzezElęwizytówkę.
–Cotyrobisz?–syknęłaIzabela.
–Wezmędlachłopakówzbiblioteki.Jakdługomożna
prowadzićterapięksiążkowądlasamotnychmężczyzn?
Kiedybędziemyjużpoślubie,będędlanich
bezużyteczny.Wkońcusytygłodnegoniezrozumie.
–Dajspokój,mająiśćnaskróty?–Izabelazabrała