Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chatyń,czyżbytobyłtylkozwykłybłąd?
DwadniwcześniejbyłemwChatyniu.
Wnocyspadłśnieg.Zimąśniegniebudzizdziwienia.
Terazpowolitopniał:biały,niezdeptanycałunjeszcze
okrywałśródleśnąpolanę.Nadawałtemumiejscu
dostojeństwoipowagę,sprowadzałpostrzeganiedokadru
zdokumentalnegofilmu.Pomiędzybieliczerń,radość
narodziniciemnąrozpaczśmiercijakbyniebyło
pośrednichodcieni,innychuczuć.Jedynietakie
ostatecznerozstrzygnięcia.Ciężkieodwilgoci,ołowiane
powietrzewciskasięzakołnierz,plecypokrywagęsia
skórka...dreszcz.Zimno,marznąręce,chociaż
temperaturautrzymujesięwgranicachzera.
Jestemsam,przytakiejpogodzierzadkozaglądają
tuwycieczki.Chociażmiejscenietakodległe,zaledwie
jakieś60kilometrówodMińska.Rozległyparking
przeznaczonydlaautobusówjestpusty,stądtrzebaiść
porozmarzającym,podchodzącymwodąśnieguwgłąb
polany,wkierunkuczarnej,nienaturalnejnatlebieli,
bryłypomnika.Butyprzemakają,grzęznąwmokrejbrei,
wyciskanyprzezpodeszwynabokirozwodnionyśnieg
wydajecharakterystycznychlupot.Idę,odgłoskroków
wracaodbityodścianylasu.
Przenikliwy,cierpkidźwiękdzwonunaglewypełnia
polanę.
Jednouderzenie.Skurczserca.
Zbliskapoczerniałapostaćstaregomężczyzny
owystającychżebrach,któryniesienarękach
umierającegochłopca,przytłaczawielkością,wydajesię
jeszczebardziejmonumentalna..Chropowata,surowa
bryłapomnikagórujenadpolaną.
Obokblokczarnegomarmuru,przypominający
powalonynaziemiędachwmiejscu,gdziestałaspalona
szopa.
Dreszczzimna,kolejneuderzeniedzwonugdzieś
nagranicylasu,zaplecami.
Wmiejscu,gdziestałychaty,tylkozarysfundamentów,
betonowe,osmaloneobeliskiokształciekominów.