Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czasuzaczęładoświadczaćnajegowidok.Bożeświęty,
miałaprzecieżczterdzieścidwalata.
Ochłonęłatrochę,apotempoprawiłamakijaż
ipowędrowałanagórępożegnaćsięzKarolem.
Kuswemuzaskoczeniuzobaczyła,żerozmawia
zmężczyznąsiedzącymwwiększymtowarzystwie,które
usadziłosięparęstolikówdalej.Oho!Dopieroteraz
dostrzegłaskładosobowytejsporejgrupy.Cóż
zaśmietanka!Parlamentarzyści,pracownicykancelarii
premiera,ktośznajomyzministerstwaspraw
zagranicznych.
–Marto!–Karolmomentalniepojawiłsięznówprzy
niej.–Zapraszająnas,żebyśmysiędonichprzysiedli.
Jaichnieznam,alejesttammójkolegazestudiów.
Pracujewbiurzeanalizwsejmie.
Martapodchwyciłatępropozycję.Wkońcukilka
nowychkontaktówmożejejsięprzydać,apozatym
byłatodoskonałaokazja,byuniknąćwysłuchiwania
opowieściKarolaoproblemachrodzinnych.
–Notochodźmy!–Uśmiechnęłasięizabrałazestołu
swojewino.
Pochwilijużwitałasięznowymtowarzystwem.
Wszyscy,opróczkolegiMierzejewskiego,byliodniej
znaczniemłodsi.Ambitnetrzydziestolatkirobiące
zawrotnąkarierę.Zrobionojejmiejscekołoznajomego
zMSZ-u,aKarolmusiałsięzadowolićnarożnym
krzesłem.Towarzystwowydawałosięjużnieco
rozochocone.Prawdopodobniepilijużwcześniej
winnymmiejscu.Terazpozamawialiwódkęzsokiem
zlimonekzdużąilościąlodu.
–Noik...cowypogrywaciesobieztym
samorozwiązaniemsejmu?–UszuMartydobiegłysłowa
jednegozeznanychpolityków.Niemiałpodszyją
krawataiwyglądałnieświeżo.
Jegorozmówcazopozycyjnejpartiimachnąłręką.
–Picnawodęfotomontaż.Wieszsam,jaktojest.
–Topocowtakimrazietakach...aszopka?
–Niewiesz,tojestk...wymysłprezesa.Takie
prężeniemuskułów.