Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dousposobienia.Masztumłotek,drogiJohnie–rzekłaiposzłapomóc
„temuczłowiekowi”wjegoniestosownymzajęciu.
PanBrookeniepowiedziałnawet„dziękuję”,aleskończywszy
nieromantycznąrobotę,ztakimwyrazemtwarzypocałowałmaleńką
oblubienicęzaskrzydłemoddrzwi,żeciotkaMarchzmuszonabyła
wyjąćchustkę,ponieważniespodziewaniewjejstarych,bystrych
oczachpojawiłasięrosa.
Nagłyłoskot,śmiech,okrzykLauriego:
–NaJowisza,Joznowuprzewróciłatort!
Wszystkotospowodowałochwilowyzamęt;zaledwiesiętenże
uciszył,przybyłogronokrewnych.
–Niedopuszczajtegomłodegoolbrzymadomnie,bojestbardziej
uprzykrzonyniżkomary–szepnęłastarajejmośćdoAmy,gdy
wzapełnionychpokojachpojawiłasięgórującanadwszystkimiczarna
głowaLauriego.
–Obiecałbyćbardzogrzeczny,ajakchce,toumiezachowaćsię
zupełnieelegancko–odrzekłaAmyiwymknęłasię,chcącgoostrzec,
żebyunikałstarejjejmości;leczwłaśnieskutkiemtejprzestrogitak
jąprześladował,żezpoirytowaniaodchodziłaodrozumu.
GdypanMarchzmłodąparązająłmiejscepodłukiem
zzieloności,zapadławpokojunagłacisza.
Matkaisiostryskupiłysięblisko,jakgdybyniechętnieoddawały
Meg.Ojcugłoszatrząsłsiękilkarazy,czyniąctenobrządekjeszcze
piękniejszymiuroczystszym.Oblubieńcowirękadrżaławidocznie
iniemożnabyłodosłyszećjegoodpowiedzi;aleMegpatrzyła
muprostowoczyizłożyłaprzysięgęztakimtkliwymzaufaniem
wtwarzyiwgłosie,żesercematkisięrozradowało,aciotkaMarch
zaszlochała.
Joniepłakała,chociażzpoczątkubrałająchęć,wstrzymał
jąjednakLaurie,wpatrującsięzkomicznąmieszaninąwesołości