Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godoswegogabinetunapogawędkę,terazprzyjmowałgojaknatręta.
Czypanjeszczeczegochceodemnie?zapytałniecierpliwie,
widoczniepoirytowanydługimmilczeniemzaskoczonegoMurka.
Nie,panieprezydencie,tylkodoprawdyniewiem,czymoże
nieświadomieuraziłemczymśpanaprezydenta?
Niewiarowiczspojrzałnańzukosaichrząknął:
Nie,cóżznowu...Skądże...Tak...Skądże...
Byłwidoczniezakłopotany.
BomożeprzemknęłaMurkowimyślmożepanniejest
zadowolony,żeodrzuciłem...ofertęJunoszyca...Aletonie
wytrzymywałożadnejkalkulacji...
Niewiarowiczżachnąłsię:
Ależnaturalnie.Bardzosłuszniepanzrobił.Tak!Tencały
Junoszyc...Towogólejakaśnieciekawa,zdajesię,figura.Cóżznowu
doktormiztym...wyjeżdża.Nie,podwzględemuczciwościniemam
panunicdozarzucenia!
Mureknieodrazuodnalazłsensostatniegozdania.Połapałsię
jednakpochwiliizapytałwprost:
Apodjakim?...
Coza„podjakim”?...zdetonowałsięNiewiarowicz.
Podjakimwzględempanprezydentmaprzeciwmniezarzuty?
Niewiarowiczotworzyłusta,zakaszlałiniespodziewaniezaśmiał
sięjakimśnieszczerym,niewłasnymśmiechem:
Copan,doktorze...he...he...he...Ja...zarzuty?...Inienudźże
mniedolichazniecierpliwiłsięznowu.Copanwogóleotejporze
robiwbiurze?
Podliczałemsprawozdaniaszpitalaiwydziałuopałowegonie
ukrywajączdumienia,odpowiedziałMurek.
Prezydentpodniósłręce.
Otóżwłaśnie.Zawielemapanroboty...Tak.Oddawna
myślałemotym...NiechpanzarazjutrozdaLassocietedawnejego
referaty,arzeźnięielektrownięKubinowskiemu.Tak!Wystarcząpanu
wodociągi,kanalizacjaibruki.No,cosiępannamniepatrzy,jakbym
panuojcazamordował?Tojestniepodobieństwo,żebypanbyłcałym
magistratem!Pocóżtuwtakimrazieja,pocoinni?...