Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Moja?wzruszyłramionami.Cóżja...Nielubiętakich
bankietów.
Mecenasrzuciłlekko:
Różnietokomentowano.
Co?
Pańskąnieobecność.Właśnie...NawetGąsowskigłośno
wyrażałzdziwienie,żepanjakbygounikał.
Cóżwtymdziwnego.Nierozumiem...
Boczarskiziewnąłimachnąłparasolem.
Źlesięwyraziłem.Gąsowskiniedziwiłsię,tylkostwierdził,
żewłaściwieniemaczemusiędziwić.
NierozumiemzniecierpliwiłsięMurek.
MójBoże,no,niesłuchałemtegozespecjalnąuwagą.Dał
jakbydozrozumienia,żedoktorgounika,gdyżniechceprzypomnieć
muswojąosobąjakichśdawnychhistorii.Powiedziałcośwtym
rodzaju:nazwiskopanaMurkaodrazuwydałomisięznajome,ale
terazjużjedokładnieprzypominam.
MurekstanąłiwziąłBoczarskiegozaramię.
Ale,panie,janigdygonaoczyniewidziałem!Janiemiałem
zradcąGąsowskimżadnychhistorii!Tojestjakieśnieporozumienie!
Bardzomożliweobojętniezgodziłsięmecenas.
Więccóżzapretensje?
Czyjawiem,drogipanieskrzywiłsięBoczarskimożepan
miałwprzeszłościtakieczyinnezdarzenia,któremogłysięwładzom
niepodobać.
Przecieżnikogonieokradłemanizamordowałem!wybuchnął
Murek.
Ozapewne,zapewne...Ale,drogipanie,wdzisiejszychczasach
tyleludzinależydoróżnychniepożądanychorganizacji,wyznaje
niebezpiecznepoglądy...Namnożyłosiętego.Tukomuniści,tam
masoni,faszyści,antysemici,socjaliści,anarchiści...terroryści...diabli
wiedzą.
Murekroześmiałsię.
Tylkożeja,paniemecenasie,dożadnychtakichrzeczynie
należę.