Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Moja?–wzruszyłramionami.–Cóżja...Nielubiętakich
bankietów.
Mecenasrzuciłlekko:
—Różnietokomentowano.
—Co?
—Pańskąnieobecność.Właśnie...NawetGąsowskigłośno
wyrażałzdziwienie,żepanjakbygounikał.
—Cóżwtymdziwnego.Nierozumiem...
Boczarskiziewnąłimachnąłparasolem.
—Źlesięwyraziłem.Gąsowskiniedziwiłsię,tylkostwierdził,
żewłaściwieniemaczemusiędziwić.
—Nierozumiem–zniecierpliwiłsięMurek.
—MójBoże,no,niesłuchałemtegozespecjalnąuwagą.Dał
jakbydozrozumienia,żedoktorgounika,gdyżniechceprzypomnieć
muswojąosobąjakichśdawnychhistorii.Powiedziałcośwtym
rodzaju:nazwiskopanaMurkaodrazuwydałomisięznajome,ale
terazjużjedokładnieprzypominam.
MurekstanąłiwziąłBoczarskiegozaramię.
—Ale,panie,janigdygonaoczyniewidziałem!Janiemiałem
zradcąGąsowskimżadnychhistorii!Tojestjakieśnieporozumienie!
—Bardzomożliwe–obojętniezgodziłsięmecenas.
—Więccóżzapretensje?
—Czyjawiem,drogipanie–skrzywiłsięBoczarski–możepan
miałwprzeszłościtakieczyinnezdarzenia,któremogłysięwładzom
niepodobać.
—Przecieżnikogonieokradłemanizamordowałem!–wybuchnął
Murek.
—Ozapewne,zapewne...Ale,drogipanie,wdzisiejszychczasach
tyleludzinależydoróżnychniepożądanychorganizacji,wyznaje
niebezpiecznepoglądy...Namnożyłosiętego.Tukomuniści,tam
masoni,faszyści,antysemici,socjaliści,anarchiści...terroryści...diabli
wiedzą.
Murekroześmiałsię.
—Tylkożeja,paniemecenasie,dożadnychtakichrzeczynie
należę.