Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chodziopracę,nicwięcej.Tysięnieboisz,żepracownicy
puszczącihurtownięzdymemalboprzerobiącięnabekon?
–Wtedysamsięsprzedam–zaśmiałsię.–Żadnychpromocji.
Towarzwyższejpółki.
–Mniesiętakiecośniewidzi–odezwałasięIlonaizachichotała
proforma.–Czytozgodnezprawem?Takiedziecipowinnychodzić
doszkoły,aniepracować.ChybażeczytałamzadużoDickensa
nastudiach.
–Przecieżniebędziemykatowaćtegodziecka.Wolfgangteż
potrzebujetowarzystwa.
–Kogoś,ktobymuprzewracałnuty?–Wujekmrugnąłdoniego.
–Jaktamtwojemęczeniefortepianu?
Pocopytał?
–Zamkniętyrozdział–odpowiedziałazaWolfamama.–Nieznam
sięnamuzyce,alewiem,żedorealizacjijakichkolwiekcelówtrzeba
wytrwałości.Wolfgangsobienieporadził,pewniezabardzo
gonaciskaliśmy,byłozawcześnie.Zresztątwójwłasnybratniedał
munajlepszego
przykładu.
–Mogłabyśprzestać?–warknąłtata.
–Prawdazeswejnaturyjestneutralna,więcniewiem,dlaczego
cięboli.Dostałeśodlosutalent,możliwości,azmarnowałeścałyswój
kapitał.Nochybażetwojąambicjąjestsiedzeniewsklepie
zfortepianami.
Ilonazachichotałanerwowo.
–Fortepianywrócądołask–wtrąciłwujekzwymuszonym
śmiechem.–MożeWolfgangteżsięprzeprosiztymwaszym.
–Przegrałemsię–wtrąciłWolf.
–Nieprzeprosisię.–GenerałRajchertudała,żesięuśmiecha.
–Jestnadaltakidziecinny,widzisz,żewgłowiemuterazjakieś