Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tobyładrogazabawka,atysięuparłeś,żechceszjeszczejedną.
–Majtałafurbym,nibyfutrzastymdowodemoskarżenia.
–Chciałem,żebyzesobągadały.
–Ilezamieniłysłów?Bawiłeśsięnimidłużejniżmiesiąc?Atak
bardzochciałeśjemieć!
Cisnęłafurbym.Patrzyłwsufittaksamoprzyjaźniejakwcześniej.
–Kiedytakażywamaskotkacisięznudzi,teżjąschowaszdotego
pudła?
–Tojestczłowiek,niemaskotka.
–Cotyniepowiesz,Wolfgang?
Wpatrywałsięwpobojowisko–jakbyhuraganprzeszedłprzez
sklepzzabawkami.Każdaznichmiałaswojeznaczenie,każdakiedyś
byławażna–nawetjeżelinakrótko.Niechciałichjużoglądać.
Wspomnieniazabolały.Będziemusiałuprzątnąćskutkitejkatastrofy…
albozostawitoZinaidzie.
–Okej,oniccięjużniepoproszę.Wracamdoszkoły.
Zadrżała.Zrobiłakilkakrokówiciężkousiadłanałóżku.Zaczęła
płakać.Oddawnaniesłyszałjejpłaczu.Generałowieniepłaczą.
Comiałzrobić?Stanąłprzyłóżku.
–Prawieumarłeś.Niepamiętasztego.Niewiesz,ilenajeździliśmy
sięposzpitalach,ileżeśmysięnamodlili,my,paraateistów!Takcię
męczylidlatwojegozdrowia,terurkiwtwoimmałymciałku,
tekardiogramy,tebezdusznepielęgniarki…Niemadlamatkinic
gorszegoniżtakabezradność.Byłamztymsama,ztwoimojcemnie
szłosięporozumieć,wiesz,jakonpotrafisięwsobiezamknąć,wolał
tozapijaćpobarach.Mogliśmycięstracić.Jedynedziecko!–Łzy
ciekłyjejpopoliczkach,zatrzymywałysięnamoment
wewgłębieniachzmarszczek.Spojrzałanarozrzuconedziecięcedobra.
–Jesteśjużzdrowy,atenstrachwciążniemija.Mogłeśtego
wszystkiegoniedostać,bomałobrakowało,aniemielibyśmykomu