Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nagłowie,mężadarmozjadaichoregosyna,któryniechcesięnauczyć
zaledwiekilkudat?NiezasłużyłeśnażadnąMaskotkę.Możegdybyś
uczyłsięlepiej,aleskorotak…–Podarłaferalnąkartkówkęipołożyła
jązpowrotemnabiurkuwkawałkach.
–Jestmitusamotnie.
–Jakośnigdycitonieprzeszkadzało,dopókinieprzyszłaWika.
Weźsiędonauki,zamiastużalaćsięnadsobą.–Wstałaizrzuciła
papieroweskrawki.
Pofrunęływdółiosiadłynadywanie.Wolfprzyglądałimsię
zobrzydzeniem.Niezamierzałichtykać.
Mamazamknęłaatlashistoryczny,złożyłaksiążkiwmałąpiramidę
iruszyłaznimidowyjścia,niezaszczyciwszygospojrzeniem.Znów
zostaniesam.Nazawsze.
–Chcęwrócićdoszkoły–powiedział.
Zatrzymałasię.Przypominałakłopotliwyczarnymebel
niewiadomegoprzeznaczenia,któryktośpostawiłnaśrodkupokoju.
–Moglibymniegdzieśprzyjąćwostatnimrzucie.Jestpaździernik.
–Wspaniale,żeniemaszdokońcaproblemówzdatami.Tak,jest
październik,sezonzachorowań.Wiesz,ileposiedziałbyśwtakiej
szkole?Tydzień,dwa,potemprzywlókłbyśprzeziębieniealboinne
choróbsko.Możetyniechceszsięuczyć?Anihistorii,aniniczego.
Zmuzykąciniewyszło,tylegodzinprzyfortepianieposzłonamarne,
niewstydci?
–Samasięuparłaś,żebymgrał!Wolałemgitarę,aleogitarzenie
chciałaśsłyszeć!
–Dlaczegomiałamwydawaćciężkozarobionepieniądzenanaukę
grynabylegitarze,skoromaszojcapianistę?Wprawdziebyłego,
boterazjestzaledwiepanemodfortepianów…Szkodasłów.
–Zwykleciichnieszkoda.
–ZapomnijotejswojejMaskotce!