Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nieodchodź,Jenno!Proszę,zostań!Niezostawiaj
mniecałkowiciesamą!
–Niezostawięcię,Cassie.Nigdycięniezostawię!
–Takjakonazostawiłanas,dodałamwduchu.–Nigdy,
Cassie.Przyrzekam.
Bezwiednieprzesunęłamczubkiempalca
poprzegubie.Uległaskóradrgnęła,poddającsięmojej
woli,ajanieporazpierwszypomyślałam,żetochyba
wcaleniejesttakietrudne.Jestwykonalne,nawetjeśli
obiecałamcośCassie.
Zadzwoniłtelefon,alegozignorowałam.Moiznajomi
ikrewniwiedzą,żedomnieniedzwonisięzżyczeniami
urodzinowymi,ajużnapewnoniewtymwłaśniedniu.
Wdniumoichurodzin,któryjestrocznicąśmierci
matki.Awtymrokuskończyłamtrzydzieścitrzylata,
czylijestemwtymsamymwiekucoona,kiedyodeszła.
Imożewłaśniedlategopokusa,bypójśćwjejślady,
stałasięjeszczesilniejsza.Wśladybardzokrwawe
Bezwiedniezacisnęłampalcenawyimaginowanej
czarnejkredce.Zacisnęłysięjakunałogowca,który
odruchowosięgnąłpopapierosa,zapominając,
żewszystkiejużwypalił.
Kiedytelefonznówzadzwonił,postanowiłam
poprostuwyjśćzdomu.Tymbardziejżedlakogoś,kto
jestwtakpodłymnastrojujakja,mojemieszkaniebyło
stanowczozamałe.Takzresztądziałosięcoroku.
Całkowiciezwalałomnieznóg,naszczęściekiedydzień
dobiegałkońca,udawałomisięjakośpozbierać.Czyli
tendzieńbyłrównieżmoimwielkimzwycięstwem,
boporazkolejnyudawałomisiępokonaćto,czego
pragnęłygenypomojejmatce.Genyautodestrukcji.