Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stoiskoz
fulem
,gotowanymbobem,kioskzchipsami
icoca-colą,SourpKrikorLousavoritchArmenian
ApostolicChurchzbramąozdobionąpalmowymi
gałązkami,zdezelowany,pokrytygrubąwarstwąkurzu
fiat500zczasówmłodościMarcellaMastroianniego,
starepołamanekrzesło...no,prozaegipska.
Obokstrzałkinaścianiebyłnamalowanyczerwono-
żółtąfarbądużychińskiznak.Zapewnedrogowskaz
doznajdującegosiękilkadziesiątmetrówdalej
chińskiegocentrumhandlowego.Drogowskazdla
Chińczykówtylkooczywiście.JestichwAleksandrii
corazwięcej,comniebardzocieszy,bokosmopolityzują
jeszczebardziejtomiastootylutwarzachInnego.Ale
tenchińskiznak,mimoswojejoczywistej,narzucającej
siętajemniczości,nictutajdotematuniemiał,czułem
to.
Izarazpotemmójwzrokpadłnastojącąobok
latarnię.Tak,odrazuzrozumiałem,żetolatarnia.
Tastrzałka,podobniejaktamta,ulokowanabyła
wcieniu,awłaściwiewświetlelatarni.Następna
latarniabyładopierozajakieśdwadzieściametrów.
Tochybabyłznak,żetrzebaiśćśladamistrzałek
wieczoreminocą.Strzałkimigocząsrebrzyściewłaśnie
wświetlelatarni,wskazującdokądśdrogę.
zatrząsłemsięzpodnieceniarewelacją,którą
wymyśliłemwułamkusekundywcieniuśmietnika,
zktóregowystawałbrudnyłebchudegokotanakryty
pudełkiempopizzy.
Tak?zapytałemkota.
Takodpowiedziałkotikiwnąłlekkoubłoconągłową.
Miałemwięcszczęście,żedostrzegłemstrzałkę
wświetledziennym.Mogłemiśćjejślademnocami,
tomiastojestbardzobezpieczne,nie
matuprzestępców,alewolałemspróbowaćzadnia.
Nocamipracujęnabalkonie,oglądającstarepolskie
filmy,wsłuchującsięwszummorzaiwdźwiękimuzyki
spływającejzokien.
Strzałkawskazywałatymrazemlekkonapółnoc,