Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Anusia.
ŁucjarzuciławstronęKotadrapieżnespojrzenie:żebysięani
ważyłpisnąć!Jednocześniezasłoniłarękąledwienaznaczonądrobnym
pismemkartę.
BardzomamatajemniczaprychnęłaAnusia,ponownie
chowającsię.Spodziewałbysiękto!dorzuciła.Kotspojrzał
naŁucjęiuśmiechnąłsię,wielcezsiebiezadowolony,przecieżnie
wydałtajemnicy.Łucjawznaczącymgeścieuniosławgórępalec:
niechpamięta,animru-mru!Izaraz,jakbydlaodmiany
powcześniejszymbezruchu,kreślićzaczęłanaosobnejkartce
chaotyczneesy-floresy.
Tak,tak,starzyjużjesteśmyKotznówniewytrzymał.Onsam
zwiekiemzmalał:opadłymuramiona,pochyliłasięgłowa.Lecz
przedewszystkimspojrzenianiemiałjużtego,cokiedyśhardego,
wyzywającego,rzucanegozawsze,zdawałosię,zgóry;terazspoglądał
spodczoła,nieufnie,dotegozerkającczęstonaboki,jakgdyby
wprzezornymposzukiwaniudrogiewentualnejucieczki.Itylkokrótko
przyciętewłosymiałwciążgęste,sztywne,choćterazjuższpakowate;
takjaksiwąszczecinęnaniegolonychnierazprzeztrzydnipoliczkach.
Starzyjesteśmyrzuciłponowiezpowtarzającymsięraz
poraziecichymklaśnięciem,gdypozwalałdłoniopadaćnadrgające
kolano.
Gadanie!ucięła,niepatrząc.Abotoodwczoraj?
Ionbybyłmimowszystkoodważyłsiędodać,mającnamyśli
przyjacielazdawnychlat.
AwięcdoKrzysztofapiszesz?minęłachwila,nimspróbował
jeszczeraz.
Głuchyśczygłupiś?warknęła,tymrazemunoszącgłowę.
Znakiemtegopójdęjużwstał.
Dokina?