Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.
Jesteśdupkiem.Jesteśśmieciemwkrawacie,amebąludzką,
pieprzonądziurąwkociejdupie,cwelemswojejkorporacji,myślał
Wiktorofaceciesiedzącympodrugiejstroniebiurka,uśmiechającsię
grzecznie,potakującistarającsięzrobićjaknajlepszewrażenie
nakimś,odkogozależałajegoprzyszłość.
–Proszęmniedobrzezrozumieć–kontynuowałśmieć.–Jeszcze
pięćlattemupoświęciłbympółpensji(akurat!)icałyswójczas,żeby
przekonaćszefówokoniecznościzatrudnieniapana.Ateraz?Dlaczego
miałbympanazatrudnić,proszęmitopowiedzieć,proszęmnie
przekonać–dziurawkociejdupieuśmiechnęłasięzzawodowym
smutkiemizłożyłazadbanedłoniewwieżyczkę.
Wiktorzauważył,żenajmniejszypulchnypaluszekjestzdobny
wsygnetzlogofirmy.Milczałprzezchwilęizastanawiałsię,jak
zacząć,żebyzabrzmiałotowiarygodnie,pewnieiprofesjonalnie.Czuł
swójpot,którypachniałalkoholem,izastanawiałsię,czypanMarek
Koteczek,HumanResourcesSeniorManager,teżtoczuje.
–Nieukrywam,żejużwówczas(źle,źle!dlaczegoniepowiedziałeś
„zawsze”)myślałemowaszymwydawnictwie.Mimosukcesów,które
odnosiłemwdzienniku,szukałemdobrejpracywdobrymmiejscu,
nawetzaniewielkiepieniądze.Pracy,któradałabymimożliwość
ruszeniadoprzodu.Anietylkoganianiasześćdniwtygodniu
poczternaściegodzinzasensacyjnymiwydarzeniami.Wybyliście
idealni.Pięknatradycja,wydawanepisma,kolorowe,alezgórnej
półki,zapleczezagranicą,doskonałaopinianarynku.
–Idlaczegopannieprzyszedł?
Pieprzsię,kutasie.Napewnoniebędęotymopowiadał.
–Taksięzłożyło.
–Taksięzłożyło,żenajpierwpanprzepadłnarok,apotemznalazł
sięjużnadnie,jakoalkoholik?–seniorKoteczekmówił
tozautentycznymsmutkiem,cowidaćbyłojegospecjalnością.
Zapewnezwalnianipracownicyopuszczalitenpokójzełzami
woczach,żałując,żesprawiliszefowiból.
Wiktorpoczuł,żemusiwyjśćjaknajszybciej.Wiedział,żenie
będziełatwo,alenieprzypuszczał,żetagłupiarozmowazamienisię
wupokarzającąpsychoterapię.„Głupiomiotymmówić,doktorze,ale
piłem,awcześniejpodglądałemswojąmatkęizakładałemjejrajstopy.
Taksięwstydzę”.Spokojnie,powtarzałwmyślach,tylkospokojnie,