Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gorzej.Niestetydosięgnąćbiałegopuchuniemajak.Nie
wiadomoteż,cosiędziejenazewnątrz.Niemożnasię
zorientowaćwsytuacji,gdyżokienkaugóryzabite
deskaminagłucho.Wprawdzieprzeświecająmaleńkie
szparki,leczoknaznajdująsięzawysoko.Dobrze,
żeprzepuszczająchoćodrobinęświatłaimożnasięnieco
powagonierozejrzeć.
Zygmunt,dostawszysięjednakdookna,zobaczył
niewielkifragmencikszaregoniebaimówi:
Słuchajcie!Padajądużepłatkiśniegu.O,rany!Jaktam
fajnie!
Niestety,jegouwagawzmagajedyniepragnienieirodzi
sięzłość.
WtymsamymmomenciemałarączkaJaniwsuwasię
wdłońApolonii.Dzieckoszarpiezlekkaipyta:
Pola!Dokądmypojedziemy?
Wjejoczachwidaćtrwożnewyczekiwanie.Polagłaszcze
siostrępogłowieiwstrzymującdławiącełzy,odpowiada:
Niewiem,aleniebójsięmała,razemnicnamnie
grozi.
Potemwsłuchujesięwto,conazewnątrz.Niewielejuż
słychać.Odgłosyprzeniosłysiędużodalej.Wraz
zupływemdniacichnącorazbardziej.Wwagoniepanuje
potwornyzaduch,smródizimno.Napoczątkubyły
rozmowy,późniejsłowagoryczyiżalu,teraznawetone
ustały.Niekiedytylkoniespodziewanyszlochzakłóci
ciszę,itowszystko.
Wwagonieznajdujesięokołopięćdziesiątosób,alejuż
prawiewszyscywszystkoosobiewiedzą.Takawspólna
niedolaszybkoludzijednoczy.Niechronijednakprzed
głupimiswaramiikłótniąobyleco.Ciasnotarodzi
nerwowość,dlategoatmosferazkażdągodzinąznowu
gęstnieje.Padająostresłowa,bywagłośno.Eskorta
upominacorazgroźniej.Dopókinazewnątrztrwałgwar,
konwojencibylizajęciczyminnym,takiesytuacjemogły
ujśćichuwadze,leczterazjużnie.Dlategodenerwująsię