Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasamotną,młodąizregułyzdrowąkobietęprzystało,
niemiałamwdomutermometru.Cośzanotował,pouczył
mnie,żemamdzwonićnapogotowie,gdybympoczuła
sięjeszczegorzej,iposzedł.Takmisięprzynajmniej
wydaje,boniedokońcapamiętamnasządzisiejszą
randkę.A,jeszczekazałmiłyknąćkilkaprzeciwbólowych
iprzeciwgorączkowych,cozrobiłamjakposłuszne
dziecko.Potrzebowałamjasnychkomunikatów,bonie
potrafiłamsamasiebiezmusićdozrobieniaczegokolwiek,
nawetherbaty.Terazczuję,żelekiprzestajądziałać,więc
odkładamzeszytizakopujęsięwlegowisko.Aplikację
pierdolę.Jeślisystemmniepodgląda,towie,żenie
wyglądamdziśtak,żebysobierobićselfie.
DZIEŃDZIEWIĄTY
Śniłomisię,żetonę.Mojebezwładneciałoopadałocoraz
niżejiniżejwciemnolazurowągłębinę.Wiedziałam
zniezliczonychmemów,żeniewolnoiśćwstronę
światła,aleprzecieżtambyłopowietrze,oddech,awoda
dusiła,uciskałacorazbardziejiniepozwalałazłapać
oddechu.Wybudziłmnieatakkaszlu,którywstrząsnął
całymmoimciałem,jednaknieprzyniósłulgi.Dalejsię
dusiłamiczułamsięjeszczegorzej,każdapróbazmiany
pozycjiwywoływałakolejneataki.Dosłowniedoczołgałam
siędokuchni,nalałamsobieszklankęwodyipowolisię
uspokoiłam.
Niemiałampojęcia,którajestgodzina.Zegareknaręce
pokazywałszóstą,alemogłatobyćrówniedobrzeszósta
rano,jakiszóstawieczorem.Niepotrafiłampoliczyć,ile
godzinspałam,boniepamiętałam,kiedyzasnęłam.
Wróciłamdołóżka.Telefonmówił,żejestwczesnyranek,
przegapiłamdwawezwaniazaplikacjiiludziezpracy
umawiająsięwłaśnienaprzedświątecznespotkanie.
Szczęściarze.Obytylkoniecałowalisię
znieodpowiedzialnymipatałachami.Znowupopadłam