Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Couciebie?zapytała.Jakwszkole?Wyrosłeś
bardzo!Chybajużstudiujesz?
Cociętoobchodzi?odburknąłpochwilimilczenia.
Tomojesprawy,corobię.Niccidotego!
Beniu,przestań!wtrąciłasiębabcia.Niezachowuj
siętak!
Jakmamsięniezachowywać?!prawiewrzasnął.
Przyjeżdżasobie,jakgdybynigdynicipytasię
coumnie!Acotoobchodzi?!Niechpilnujeswoich
terminówprzyjmowanialeków,aodemniesięodczepi!
Przecieżtotwojamatka!babciapróbował
powtrzymaćjegowybuch.Ledwocowyszłazeszpitala.
Poprostugrzeczniezniąporozmawiaj…
Żadnamojamatka!rozsierdziłsię.Sama
powiedziała,żeniejestmojamatką,
ajawtouwierzyłem.Icieszęsię,żetakjest!
Beni,proszę…babciazaczęłaszeptać,zauważyłajak
dotychczasspokojnejnapozórMariizaczynajądrżećusta.
Proszę,niezachowujsiętak…
Ajakmamsięzachowywać?!krzyczał.Mogłaś
mipowiedzieć,żebędzie!Nieprzyjeżdżałbym!
Widziałjakkolorykobietzmieniająsię.Smutekiżal
mieszałysięzrozczarowaniemipoczuciemodrzucenia.
Gwałtowniewstałodstołu.Chwyciłplecakiruszył
dowyjścia.Polewidzeniazawężałomusię.Widziałtylko
kilkacentymetrówprzedsobą.Dopierokiedyznalazłsię
naulicy,zauważył,żecałydrżyzestrachu.Miałochotę
zacząćbiec.Całąsiłąwolipowstrzymywałsięprzed
oglądaniemzasiebie.Wydawałomusię,żeMariajesttuż
zanimizarazchwycigozaramię.
Zapomniałnawetoniedawnejnapaści.Kilkanaście
minutkluczyłpomałychuliczkach.Dopierowtedymiał
odwagęsięobejrzeć.Niktzanimnieszedł,alejeszcze
kilkarazyupewniałsię,czynapewno.Emocjezaczęły
goopuszczaćidogłosudoszedłrozum.Miałzamiar
spędzićubabciprzynajmniejkilkadnizanimzadecyduje,
jakspożytkujeprzerwęmiędzysemestrami.Teraznie
chciałtamwracać.NiechciałspotykaćsięzMarią.Byłzły
nababcię,żegonieuprzedziłaojejprzyjeździe.