Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Alecosięstało?–nieodpuszczał.–Przecieżwidzę,
żecismutno…
–Dziękuję,żeprzyjechałeś–powtórzyła.–Uratowałeś
mniedzisiaj.
–Ja?–zdziwiłsię.–Przecieżnicniezrobiłem!
–Jakbyśnieprzyjechał…–zawahałasięnamoment.
–Jakbyśnieprzyjechał,mogłobymniejużniebyć…
–Alejakto?–nierozumiał.–Jakbycięmiałoniebyć?
–Chciałamsięzabić,głuptasie!–powiedziała.–Inie
byłobymniejuż.
–Dlaczego?–dziwiłsię.–Żartujeszsobiezemnie?
–Założyłamsięzsobą.Jeżelinieprzyjechałbyś,
strzeliłabymsobiewgłowęzdubeltówkiojca.
Przyjechałeś,więcposzliśmynagrzyby.Aterazjesteśmy
tutaj…
–Przestań!–beznamiętnytonNadiizacząłgoirytować.
–Nielubiętakichżartów!
–Niebierztegodosiebie–mówiłaciszej.
–Zsamotnościtowszystko…
–Maszprzecieżrodzinę.Jesteśsamotna?
–Mojamamaumarłajeszczeprzedzarazą–gładziła
gopowłosach.–Długochorowała.Lena,mojasiostra,
przeprowadziłasiędomiastaniedługoprzedjejśmiercią.
Chybaniemogłanatopatrzeć.Jazmoimbratemnie
wiedzieliśmy,cosiędzieje.Mamatylkoleżała.Była
podłączonadokroplówekimiałatakąszarątwarz.
Dopewnegomomentuodzywałasię,apotemjuż
przestawałanaspoznawać.Robiliśmyjejrysunki.
Kładliśmyjenapościeli,aleniepatrzyła.Niedługopotem
ojciecobudziłnasranoipowiedział,żemamaodeszła.
Byłpogrzeb,przyjechałaLena.Towszystkobyłotakie
nierealne,nierzeczywiste.Niemogłamnawetpłakać.Coś
mnieścisnęłoiniechciałopuścić.
–Tęskniłaśzanią?
–Wtedyjeszczenie.Dopiero,gdyweszłamdojejpokoju
izobaczyłampustełóżko.Takiekompletniepuste.Bez
pościeli,poduszek.Nawetmateracaniebyło,samstelaż.
Usiadłamnabrzegułóżkaizaczęłampłakać.Dopiero
wtedydomniedotarło,żejejjużniema.