Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naichtroppolicjamogłabywpaśćtylkowtymwypadku,gdybyową
zrabowanąbiżuterięzarazusiłowalispylić.Natojednakbylizbyt
sprytni,azresztąmielijakwiedziałsporoforsyinicichdotego
niezmuszało.
ObejrzawszywyjętezwalizkistuzłotówkiMurekzzadowoleniem
stwierdził,żebyłytobanknotystareiniepodobnabyłobaćsię,byktoś
miałichnumeryponotowane.Natomiastnarazieanimyślał
osprzedawaniutamtychakcjiiobligacji.
NatychrozmyślaniachupłynąłMurkowiczasdoósmej,kiedy
znowuprzyszładońpaniKuzykowa,zkolacją.Tymrazemprzyniosła
czysty,białyobrusdoprzykryciastolika,kółkosmażonejkiełbasy
napatelni,butelkęczystej,aprzytymdwatalerze,dwanożeidwa
widelce.
Niechcętampanadopokojuanidokuchnizapraszać
powiedziałabochoćoknaprzysłonięte,toludzielubiejąpodglądać.
Amnieteżweselejbędziezpanemdotowarzystwa.
Aimnieteż!Alecozawspaniałakolacja!
Jakatamwspaniała.No,wypijemzanaszekawalerskie!
Nalałasporąszklaneczkępomusztardzieiprzymrugnąwszy
dogościa,wychyliładuszkiem.
WpańskieręcenalaładrugąiMurek,bydostosowaćsiędojej
żartobliwegotonu,powiedział:
Żebynaszedziecibogatychrodzicówmiałyitramwajówsięnie
czepiały.
Nauczyłsięsporotakichpowiedzonekpodczasswegodwuletniego
bezrobocia,szwendaniasiępodomachnoclegowychiszynkach
naprzedmieściach.Byłczas,gdyobawiałsięnawet,żetrudno
mubędziewyleczyćsięztychargotowychnabytków.Wtedyjeszcze
miałnadziejęwrócićdodawnegożycia,dostaćposadęiożenićsię
zNirąHorzeńską.uśmiechnąłsięteraz,wspomniawszyteczasy.
Takmipotrzebnydziśpoprawnyjęzyk,jakzającowidzwonek
pomyślałizsatysfakcjąpowiedziałgłośno:
Fajnazagrycha!No,siup,paniKuzyk!Jeszczepojednym.
Zpanatosympatycznyczłowiekuśmiechnęłasię.
Siedzielioboksiebienałóżku,gdyżwkomórcekrzesełniebyło
izewzględunajejwąskośćniemogłybysięnawetzmieścić.