Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Awięctenczłowiekniebyłżadnymprzywidzeniem.
Zdajesię,żemamyzesobądopogadania,
madame
Pawłowska
.
Kimpanjest,dodiabła?zapytała.
Diabłemwcielonym?odparłpytaniemiuniósłbrew.
Apotemdodałszybko:Mojapropozycjajesttaka:
pójdziepaninaposterunekzłożyćwyjaśnieniawsprawie
kradzieżydokumentów.Oczywiściewejdziemyrazem
jakomałżeństwopogodzonepokarczemnejawanturze.
Zapewnemilicjanciwydadzązaświadczenieokradzieży,
napodstawiektóregomożnabędziewyrobićnowe
dokumenty.Apóźniejzłożypaniwyjaśnieniaprzedemną
zakończyłzesrogąminą.
Kimpanjest?ponowiłapytanie.Bałasię
wypowiedziećnagłossłowa,którekołataływjejumyśle.
UrządBezpieczeństwa?zdobyłasięnaodwagę.
Zmarszczyłbrwiispojrzałnaniąjakośdziwnie.
Późniejpowiedziałwymijająco.Najpierw
zakończmysprawękradzieży.Szkodaczasunagłupstwa.
Wszakczekapaniąjeszczewymianazamków
wmieszkaniu.Ichybamusimyodebraćzprzedszkola
naszego…hm…syna.
Twarzkobietyuległanagłejmetamorfozie.Zniknęła
anielskałagodność,pojawiłsięogień.
Łapypreczodmojegodziecka!
kwestiętakżeomówimypóźniej.Aterazidziemy
tam.Kiwnąłgłowąwstronępobliskiegokomisariatu.
Próbowałująćpodrękę,leczwyrwałamusięjak
oparzona.
Niedotykajmnie!
Jejsercełomotałotak,jakbyzamomentmiało
wyskoczyćzpiersi.Ajednakniepomyliłasięwocenie
tegoczłowiekamusiałbyćcholernymubekiem.Łaził
zaniąjużoddłuższegoczasu.Tylkopoco,skoro
zamierzałjejpomóc?
Amożetoniemiałabyćpomoc,leczmisternie