Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinKrólikRW2010Drzeworóżane
terazzaczniezabłąkanemumłodzieńcowi,któregopopsułynieodpowiedniegazety,
podsuwaćoświecająceksiążki,itobynajmniejnieoOrleBiałymanigenerale
Andersie,tylkoodrazuzgrubejrury,osyjonistycznychtajniakachdążącychdo
stworzeniaplanetarnegorząduzsiedzibąnaManhattanie.Atakizjedenastego
wrześniawprawdziepopsułyimszyki–opanowaneprzezŻydówWorldTrade
Centermiałobyćpierwszymprzyczółkiemprzyszłejwładzy,alezbudująnowe,
jeszczesilniejsze.OtopanRemigiuszgotówbyłsięzałożyćsięoostatnigrosz.
–Pięknie!–entuzjastyczniekrzyknąłzzaszafyWaldek.–Osiemdziesiątytrzeci
level!Niktmiterazniepodskoczy!
–AtenGross,panie,tenodJedwabnego–kontynuowałpanRemigiusz,nie
przestającraczyćBartkaoparamiwódki–tojest,panie,ichnarzędziepropagandowe,
ichszczekaczka.Przejęciewładzyzawszezaczynasięodpraniamózgów.Nie
powiem,żebycałkiemniebyłomordowania,szmalcownictwaczygrabienia
pożydowskichmajątków.Ale,panie,aniwtakiejskali,jakontwierdzi,ani
nieprawda,żeŻydkiniedostałyzadośćuczynienia.MałozłotadoAmerykiwywieźli?
–Chybajednaktrochęzbytniopanupraszcza–zaryzykowałBartek,wiedząc,że
zaraztegopożałuje.
PanRemigiuszskarciłgoznaczącymdźgnięciemwobojczyk.
–Zapamiętajpan,Żydkizawszenaczteryłapyspadną.Jakkoty.Niebezkozery
mawiasię,żeichduszepotrafiąsięukrywaćwkocichciałach.Tojużtaki
przemyślnyludek,majątowekrwi.Ajakiunichinstynktstadny!Wraziepotrzeby
jedenzadrugimmuremstanie,wesprze.NoanaszSobotka–panRemigiusz
przybliżyłtwarztak,żeprawieocierałsięwargamiopoliczekBartka–onteżzawsze
naswojewyjdzie.No,ilepanuniegozarabiasz?PansiębędzieszarpałjeszczeBóg
wieilelat,aonzarokznówzmienisobiesamochód.Ajakmutagazetkasplajtuje,to
itakgłodnyniebędziechodził.
14