Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ty–odpowiedziałnatychmiastipokazałwszystkie
zębywuśmiechu.–Nie,nicniemów,Heleno.Maszra-
cję.Bezwątpieniawywierasznamniezływpływ.Aco
gorsza,zwiększasięonzkażdymdniem.
Poszliwstronępałacu,akrzepkisłużącyzająłsięko-
niem.
–Czytwójojciecjestwdomu,Heleno?
–Nie.Pojechałodwiedzićwioskęnapołudniu,wktó-
rejsztormwyrządziłwielkieszkody.
–Jestojcemswojegoludu–pokiwałgłowąRzymia-
nin.ZdjąłhełmzbrązowymorłemDwudziestegoLe-
gionu,doktóregogoterazprzydzielono.
–Solidny–rzuciłaodniechceniaHelena.–Iładnie
zrobiony.
–Och,takinakaz–Konstancjuszwzruszyłramiona-
mi.–RobiąjeterazwTreveri.Zbroje,rękojeścimieczy
iwłóczniesąrobionewNarbonensis,wmieściezwanym
Massilia.Ważnemiejsce.OstrzasązHiszpanii.
–CzycokolwiekjestrobionesamymRzymie?
Znówusłyszałtensarkastycznyton,zktórymnigdy
nieumiałsobiedobrzeradzić.Aledziśspecjalniemuto
nieprzeszkadzało.
–Oczywiście,jesteścieimperium–ciągnęła.–Myje-
steśmytylkobiednymmałymnarodem–adlawasbar-
barzyńcami,jaksądzę.Ajednakszczycimysiętym,że
żyjemynanaszejwłasnejziemiiznaszejwłasnejziemi.
48·DrzewoŻycia