Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wśrodkustalinaukowcywwiekuchybajeszcze
przeddziewięćdziesiątkąorazsiedzieliniecomłodsi,
przedszkolacy,którzynieskończyli6lat.Dziękitemu
średnianieprzekraczała45lat.Jawyglądamjakcistarsi,
alestarałemsiętrzymaćjakmłodsi.Toczyłysiędyskusje,
poruszonosprawęgorącawśrodkuitemperaturyna
zewnątrz.Przyjacielzabawiałmnierozmowąoemery-
turach,onmaumysłniezależny.Nicnierozumiałem,
alenaszczęściemówiłniewyraźnieicicho,awięcnie
słyszałemniczego.Copewienczaspotakiwałem,na
znak,żesięzgadzam.Wysiedliśmyprzedgłównymwej-
ściemdoOgrodu,czylimiejscazgromadzenia.Okazało
sięzamknięte,otwartabramabyłanastępna,znacznie
większa.Namiejscu,przyogrodowychstolikachsie-
dzieliwytwornipanowiewczarnychgarniturach,
białychkoszulachiciemnychkrawatach.Tobylikie-
rowcy.Teraznadrogachinnijeżdżąjakwariaciijeśli
niemasiędużejciężarówki,podróżstajesięnie-
bezpieczna.Ciwidaćprzygotowalisięnajejfinisz,
zdajesię,żewogóleteraztakiewymogiwstosunku
dotych,którzydużojeżdżą.Wokółstaliczłonkowie
oraz,zaprzeproszeniem,członkinie.Zająłemmiejsce
wśrodku,tzn.wnamiocie.Nastalowo-plastikowym
fotelikupołożyłemjakąśksiążkę,którądostałemiktó-
rejniebędęczytał.Sprawdziłem,czywindeksieniema
mojegonazwiska,niebyłoindeksu.Słusznie.Wyszedłem
nakawę,beztrudności,bowybrałemmiejsceprzy
samymwyjściu.Nazebraniachlubięobserwować
przyrodę,azwłaszczaniebo.Wróciłem,usłyszałempa-
sjonującądyskusję,czymożnaprzepisywaćsiebie
11