Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wsamotnościbrnęroweremprzeznietkniętyśnieg.Nowe
lotnisko,obokktóregoprzejeżdżam,teżwydajesię
nieużywane.Napolachpoprawejilewejwykopanychjest
kilkaokopówłącznikowych.Krewnychzastajęjeszcze
namiejscu;podłuższychposzukiwaniachodnajduję
ciotkęwjakimśzakamarkupałacuzajętegoprzezwojsko.
Wujpojawiasiępóźniej,popowrociezprzejażdżki
naswymsiwkuJaromirze.Niepodjęlijeszcze
ostatecznychdecyzji,niewiedząteż,copostanowiłaich
cór​kamiesz​ka​ją​ca100ki​lo​me​trówda​lej,zktó​rąniemogą
sięjużskon​tak​to​waćte​le​fo​nicz​nie.
Spędzamywspólniemiływieczór,nietroszczącsię
oto,conasczeka.Niejesttakważne,coznamibędzie,
skorojużjedenpodrugimpoleglisynowietegodomu,
bracia,będącynadziejątejziemi,doktórejjesteśmy
przywiązani.Zostajęnanociśniąmisięnajpiękniejsze
chwi​lespę​dzo​newtymdomu.
23stycz​nia
RanorozległyplacprzedkönigsberskimDworcem
Głównymzapchanyjestuchodźcami.Wgęstychrzędach
poustawiałysięwozydrabiniaste,załadowane
spiętrzonymibagażami,azbocznychulicstale
nadjeżdżająkolejne,powożonenajczęściejprzezkobiety.
strachpomyśleć,jaksiętowszystkoskończy.
Zzachodupociągiwracają,botrasajestjuż
zablokowana.PozostajejedynieszosadoPillau.Wydaje
sięjednak,żechwilowonikogotonieniepokoi.Wozy
spokojnieprzemieszczająsięulicami,ostrożnie
wyprzedzająinneipróbująwłączyćsiędojakiejś
ko​lum​ny.
PastorMüllerzHaberbergu6,któregopodrodze
odwiedzam,prowadzimniedodużegopomieszczenia,
gdzieczęśćuchodźcówspędziłanoc.Jestwśródnichkilku
chorychimamichobejrzeć.Równieżtupanujespokój
iporządekjaknaćwiczeniach.Odnoszęwrażenie,żenikt
zobecnychniezdajesobiesprawyzrzeczywistego
położenia.Jednazkobietpokazujeminogęzwielkim