Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wymagająopieki,alespecjalnapomocmedycznaniejest
tukonieczna.WieczoremprzychodziDoktora,którachce
poznaćmojenowepoledziałania.Kiedypóźnąnocą
wsiadanarower,żebywracaćdoJuditten,słyszymy
nadlatującesamoloty.Niezależnieodniebezpieczeństwa
długiejdrogi,próbujęzatrzymać,ponieważzrobiłosię
bardzozimno,aDoktorazgubiłarękawiczki.Pochwili
wahaniaodjeżdżajednak.Ledwieminęłapierwszy
zakręt,całaokolicastajewsiarkowożółtychpłomieniach.
Wysokoponadnamiwisząracenaspadochronachjak
lampywwarsztaciejakiegośolbrzyma.Biegnę
zaDoktorąizatrzymujęją.Stoimyipatrzymy
zezdumieniem:zawielkąpłaszczyznążółtegośniegu
przednaszymioczamirozciągasięwidocznylepiejniż
zadniaKönigsbergzjegodachamiiwieżami.Ikiedy
powoliidziemywtamtąstronę,tuitamspadają
po​je​dyn​czebom​by.
26stycz​nia
Rosyjskaartyleriazaczynaostrzałmiasta.WPonarth
jestemmałopotrzebny,dlategoudajęsię
dorezerwowegolazaretunaMaraunenhofie,gdzie
wraziepotrzebymogęprzydaćsięjakochirurg.Jednak
lazaretzostałkilkakrotnietrafionyikiedyrozmawiam
zeznajomą,pracującątamjakoinstrumentariuszka,
nadchodzirozkazewakuacji.Częśćrannychmazostać
przeniesionadoPillau,jakkolwiekdocierającestamtąd
wiadomościniezbytpocieszające.Ludzietłocząsię
nawydmach.Odczasudoczasupojawiająsięsowieckie
samolotyikrążąnadportem.Zapchaneuchodźcami
statkistojącenakotwicystalenarażone
nabom​bar​do​wa​niaiza​to​pie​nie.
Zgłaszamsiędonaczelnegolekarzaipytam,czy
mógłbymsięprzydaćwktórymśzpozostałych
lazaretów,ponieważniemamzajęcia.Niewidzimysię
pierwszyrazjużodlatdokładastarań,bypowołano
mniedowojska.Tymrazemteżniemamydosiebie
szczęścia.ZrozmowytelefonicznejzszefemIzby