Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wprzedwczesnymspadkudostałcałydomzczerwonej
cegły.
Głosnależałdochłopakanapierwszyrzutoka
wmoimwieku,odzianegowszarydresi,wnosząc
popocieobficieroszącymmuczoło,wtrakciebicia
maratońskiegorekordu.Jasnobrązoweloczki
podtrzymywałaciemnaopaska,spodktórejspoglądały
uważniedużepiwneoczy.Długinosiniecocwaniacki
wyraztwarzyupodabniałygodobohaterajednej
kreskówki,którejtytułwyleciałmizgłowy.
Pyszczekmiałprzyjemny,zwłaszcza
żeskonfundowany.Budzeniekonfuzjiuistotoprzyjemnej
aparycjibyłomoimdrugimulubionymsportem,zaraz
poeksploracjizakazanychmiejsc.
Korzystajączjegozdumionegomilczenia,
odwróciłamsięizeskoczyłamnachodnik,niebacząc
nato,żelądujęnabetonie.Skóręnarękachitak
zdążyłamzedrzeć,gorzejniebędzie.
Uch!Chłopakowimojeranymusiałysięrzucić
woczy,boskrzywiłsięiprzymknąłpowieki.
Przejęłamsię,żetojedenztych,coimsłabo
nawidokkrwi,izarazmituzemdleje.Nigdynie
odpowiadałamiroladamywopałach,alenarycerkę
ratującąksięż…księciateżsięśrednionadawałam.Jak
powiedziałbymójbrat:„Zrycerzatojamamzakutyłeb”,
czyjakośtak.
Jeżelimiałabymbyćpostaciązklasycznejbajki,
totylkosmokiem.Zianieogniemistrzeżenieskarbów
brzmiałototalniejakcośdlamnie.