Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tulipanypołożyłanabiurko.Jurekmomentalniewyjąłsłoik
zzaszafyibezsłowapostawiłgooboknich.Spojrzała
nanastymiswoimizielonymioczamiioznajmiła:„Cóż,
rozumiemwaszniepokój,alenatymetapiemogępomóc
wamtylkotym,cozarazusłyszycie.Proszęusiąść
wygodnie,zamknąćoczy,tylkoniezasnąć,ipodążać
zamoimisłowamizaczęła.Wyobraźciesobie,żejest
upalnyletniwieczór.Zpolawracająutrudzeni
pracownicy,gospodarze,aleteżmałemyszki.Wszyscy
spragnieniodpoczynkuiochłodyposkwarnymdniu.
Wsienistojątrzyglinianedzbanyześmietaną.Naich
widokmyszkiradośniepiszczą,marzącoorzeźwiającej
kąpieli.Wskakujądonichipluskająsiębeztrosko,
nadchodziczaspowrotu.Starająsięwydostać.
Bezskutecznie.Kuswojemuzdumieniu,ześlizgująsię
ześcianek.Nawołująsię,abywspólniewymyślićsposób
wyjścia.Jednaznichradzi:«Niepoddawajciesię,
wyjdziemystąd,tylkomocnopracujcie».«Jesteśmy
zamałe,żebypokonaćoceanśmietany,nawetgdybyśmy
pracowałydonastępnychżniw»mówiąpozostałe,
poczymopadająmartwenadno.Oświcie,nakrawędzi
dzbanastajeostatniamyszkaiwycieńczona,
zsatysfakcjąstwierdza:«Wiedziałam,żesięuda»”.
WtemdopokojuzaglądasiostraTeresa,abywywołać
Michała:
Paniedoktorze,ordynatorwzywa,jakaśpilna
sprawa.
Lekarznakładanasiebiekitel,wypijaostatniłykkawy
izmierzadowyjścia.Janpodrywasięzkozetki,próbując
gopowstrzymać: