Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pomaleńkuprzychodzimydosiebie.
PoczymułożyłmniezpowrotemizapowiedziałBessie,żemuszę
miećzupełnyspokójwnocy.Dałjeszczekilkawskazówek,
zapowiedział,żezajrzynazajutrziodszedłkumojemuzmartwieniu;
dopókisiedziałprzymoimłóżku,czułamsiębezpiecznie,agdy
zamknąłdrzwizasobą,całypokójpociemniałisercesięwemnie
ścisnęło;osiadłwnimniewymownysmutek.
Czypanienkaczuje,żebędziemogłazasnąć?zapytałaBessie
wcalełagodnie.
Zaledwieśmiałamjejodpowiedzieć,taksiębałam,żenastępne
zdaniebędziebrzmiałoszorstko.
Spróbuję.
Czyniechciałabypanienkanapićsięczego?Amożebypanienka
cozjadła?
Nie,dziękuję.
Jeżelitak,tojasiępołożę,botojużpodwunastej;alemożemnie
panienkazawołać,gdybypotrzebowałaczegownocy.
Cozazadziwiającauprzejmość!Ośmieliłomnieto,więc
zapytałam:
Cosiętozemnądzieje?Czyjestemchora?
Zasłabłapanienka,zdajesię,wczerwonympokojuodpłaczu,ale
wkrótcezpewnościąpanienkawydobrzeje.
Bessieweszładopokojusłużącej,któryznajdowałsięobok.
Słyszałam,jakmówiła:
Saro,śpijzemnąwpokojudziecinnym;zanicwświecienie
chciałabymbyćsamaztymbiednymdzieckiemdziśwnocy,anuż
umrze.Totakadziwnarzecz,żemiałatenatak;ciekawajestem,czy
onacozobaczyła.Panibyłazasurowa.
BessiewróciłazSarą;położyłysię;szeptałyzsobąprzed
zaśnięciemdobrepółgodziny.Zurywkówichrozmowy,któremnie