Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
lodowe,przezcałewiekinarastającdowyżynalpejskich,otaczają
biegunisiedzibąnajsroższegozimna.Otejśmiertelniebiałejkrainie
wytworzyłamsobiewłasnepojęcia:mglistejakwszystkienawpół
zrozumianewyobrażenia,niejasnotworzącesięwumysłachdzieci,ale
dziwnieprzejmujące.
Teksttychstronicwstępnychnawiązywałdonastępującychdalej
obrazkówinadawałznaczenietoskalesterczącejsamotniewśród
morzabałwanówipiany,tozdruzgotanejłodziwyrzuconej
naopuszczonewybrzeża,tozimnej,widmowejtwarzyksiężyca,
spoglądającegospozazwałówchmurnatonącywłaśnieokręt.
Nieumiempowiedzieć,jakinastrójwiałzespokojnego,
opuszczonegocmentarzazwidniejącymnanimnagrobkiem,furtką,
dwomadrzewaminatleniskiegohoryzontu,cmentarzaokolonego
wyszczerbionymmurem,nadktórymunosiłsięcienkisierpksiężyca,
zwiastującynadejściewieczoru.
Dwastatki,leżącebezruchunaspokojnymmorzu,wydałymisię
nierzeczywiste.Szybkoodwróciłamoczyodpotworaciągnącego
zasobąstrasznąsforę;byłtowidokzbytokropny.Równieokropnybył
widokczarnego,rogategostworasiedzącegowysokonaskale
iprzyglądającegosiędalekiemutłumowi,zebranemuwokółjakiejś
szubienicy.
Każdyobrazekcośopowiadał,częstocośzagadkowegodlamojego
dziecinnegoumysłuiniedokształconychuczuć,alezawszecośgłęboko
zajmującego;jaktebajki,którenamniekiedywzimowewieczory
opowiadałaBessie,gdybyławdobrymhumorze.Wtedyto,
przysunąwszystółdoprasowaniaprzedkominekwdziecinnym
pokoju,pozwalałanamusiąśćdokołaiprasująckoronkowefalbanki
paniReedalborurkującbrzegijejnocnychczepków,karmiłanaszą
ciekawośćopowiadaniamiomiłościiprzygodach,zaczerpniętymi
zestarychbajekijeszczestarszychballadlubteż(jakpóźniej
odkryłam)zkartPameliiHenryka,hrabiegoMoreland.