Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Witaj,kochana,właśnieomawiałemzMatemnasze
plany–zwróciłsiędoniejmójojciec,tonemznaczniemil-
szymniżwcześniejdomnie.
–Och,taksięcieszę–zaświergotałapiskliwie,ajaod-
czułemtoniczymdrapaniepaznokciamipotablicy.
Tegobyłojużzawiele.Odsunąłemsięodniej,posłałem
ostatnieostrespojrzeniewstronęgłowynaszejrodziny
ipopędziłemdowyjścia.Zignorowałemasystentkęojca,
którapróbowałamniezatrzymać,niezwróciłemuwagi
nanikogoinnego,agdyzjechałemwindąnadółwieżow-
caispojrzałemnamojenieprzepisowozaparkowanepo-
marańczowemaleństwoodrazuprzypomniałemsobie
odziewczynie,któratakźlesięznimobeszła.Byłemnią
cholerniezaintrygowany,akiedytrzymałemjąwramio-
nach,cośdziwnegodziałosięzmoimciałem.Toniebyło
zwykłepożądanie,tobyłoznaczniewięcej.Pragnąłem
jeszczerazspojrzećwtejejcudowniebrązoweoczy.Wsa-
dziłemrękęwkieszeńspodnibywyjąćkluczyki,alena-
trafiłemnacośinnego.Wyciągnąłemmałe,różowekółko,
któreznalazłemnaziemi.Musiałoodpaśćzjejdeskorolki.
Chciałemjezwrócić,jednakniemaiłempojęcia,kimbyła.
WcześniejszazłośćnaojcaiMaricęminęłajakza
sprawączarodziejskiejróżdżki,awystarczyłojedynie
wspomnieniemałejzłośnicy.Niesamowite.Odnalazłem
kluczykiiwsiadłemdoauta,jednak,kiedychciałemod-
jechać,plamazjejsmoothiezasłaniałamiwidoczność.
Choćtobyłoirracjonalne,roześmiałemsię,zmojejklatki
21