Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stolicyPolski.DlaBruna,którydobrzewiedział,jak
diabelniewysokiczynsznależałopłacićkażdegomiesiąca
zawynajmowaniegórnegopiętrawrazzpodziemną
serwerowniąprzyulicyBobrzyńskiego,przymiotnik
„diamentowy”wydawałsiębardziejodpowiedni.
Naparkingustałytylkotrzysamochody,wśródktórych
rozpoznałbiałeminiIgi.Wyszedłztesli,zostawiając
nierównyśladbutanarozpływającymsię
odczerwcowegosłońcaasfalcie,wszedłdochłodnej
recepcjiiodbijającidentyfikatornabramcebędzie
musiałzmienićtookropnezdjęcie,naktórymwyglądajak
wygłodniaływampirwjechałwindąnapiątepiętro.
ZastałIgękierowniczkędziałuHRwrazzmłodszym
programistąHugonemistarszymtesterem
oprogramowaniaMaksemwgłównymlobby,
rozciągniętychnapufachzkubkamikawyprzed
telewizorem.Odwróciligłowywjegostronę,gdywszedł.
Zaczęłosię?rzucił,stawiająctorbęzlaptopem
napodłodzeizmieniającbutynabasenoweklapki.
Jeszczepółgodziny.Puszczająreklamynaprzemian
zprezentacjamizpoprzedniegodniaodparłaIga,
podnoszącsięzpufy.Fatalniewyglądasz.
Dzięki.
Niewydajewamsię,żeterobotyodlekarstw,które
pokazaliwczorajFrancuzi,towprostidealnerozwiązanie
do…nowiecie…wejściawnowywiekdlaczarnych
interesów?spytałHugo.Miałnagłowieurodzinową
czapeczkęiwpatrywałsięwplazmęjakurzeczony.
Makspociągnąłłykzeswojegokubka,krzywiącsię.
Acotodokładnieznaczy?
Nowiesz,wielerzeczy.Dilerka,naprzykład.
Zamawiaszkilkagramówzielska,przyjeżdżarobocik
zterminalem,podstawiaszkartę,apóźniejkręciszblanty
dozgona.
Aha,jasne.Anastępnegomiesiącafarmatwoich