Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkimbolijąfakt,żeniemawjejżyciutejjedynejosoby,
zktórąchciałabypodzielićsięswoimszczęściem.Odlatczuła
sięsamotna.Samotnadoszpikukościidogranicfizycznego
bólu.Musiwyjechać.Tak.Musiwziąćwolnenapozałatwianie
zaległychspraw,nauporządkowanieżyciaipodleczenieduszy.
Zaczęłazauważaćkoloryliścinadrzewach,słyszećklaksonyaut
ipiskidziecidobiegającezplacuzabaw.
Wpracyczekałonaniąmałeprzyjęcie,bochociażmiałaakurat
dzieńwolny,dyrekcjazorganizowałaspotkanienajejcześć.Szyb-
kouporałasięzgratulacjamiiodważyłasięzabraćgłos.
–Bardzodziękujęwszystkimzaciepłesłowa.
–Zasłużyłaśsobie!–Naczelnikzszerokimuśmiechempod-
niósłkieliszekzszampanem.
–Byćmoże…Alenieotymchciałampowiedzieć.
Kieliszekzastygłwdrodzedoust,auśmiechprzestałbyćtaki
szeroki.
–Muszęwyjechać.Mamtrochęzaległościwrodzinnychspra-
wach,dlategochciałabymwziąćcałyurlop,razemzzaległymza
poprzednirok.Poprostumuszęodpocząć.
–Sukcesmęczy?Zadużyciężar?
Dorotaspojrzaławstronękoleżanki,którawypowiedziałate
słowa.Nigdysięnielubiły.
–Podobniejakmążznadwagą–odpowiedziałazłośliwie.
–Nibyfajnie,żejest,ajednakprzygniata…
Wkilkumiejscachrozległysięchichoty.
–Oczywiście,żemożemydaćciwolne–wtrąciłnaczelnik.
–RozpoczętesprawyprzejmieKarol,anaciebiepoczekamytak
długo,jakbędzietokonieczne.Mamjednaknadzieję,żewrócisz
donasszybciej,niżplanujesz.
10